czwartek, 31 stycznia 2013

paznokcie po raz któryś

Z nieznanego mi powodu mnóstwo ludzi wyszukuje bloga po haśle: obgryzione paznokcie. Nie dziwi mnie, że tu trafiają, tylko że w ogóle tego typu haseł jest tak wiele wyszukiwanych.
Pierwszy raz pokazywałam Wam paznokcie w lipcu. Wtedy też zaczynałam testy Trinda, który niestety podzielił los Microcella- zginął śmiercią tragiczną w łazience.
Długo zastanawiałam się nad wyborem nowej odżywki, sporo czytałam o Herome, aż w końcu... postanowiłam dać szansę rodzimym preparatom. Dlatego właśnie od tygodnia towarzyszy mi Eveline 8w1,  a od dwóch tygodni Regenerum. Regenerum używam teraz głównie do zabezpieczenia skórek i wydaje mi się, że, porównując spustoszenie skórkowe po innych formaldehydach, daje sobie z tym radę. Do rzeczy.

wtorek, 29 stycznia 2013

lush is here!

Bardzo chciałam poznać produkty Lusha. Dzięki Marti udało mi się nabyć kilka rzeczy do testów.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

więc mówisz MAC?

Moje dotychczasowe doświadczenia z MACiem są, jakie są. Nienajlepsze. W zasadzie postanowiłam nawet, że bez super-hiper-obeznanej w temacie osoby moja noga w MACu nie postanie- tak na wszelki wypadek. Los chciał jednak, że przyjaciółka w potrzebie zrobiła mini wyprzedaż, a mnie w oko wpadł pigment. Mały. Lśniący. Niby lawendowy, ale ciepły. Tak do mnie mrugał, że go wzięłam.
Na deser dorzucam kolejny słaby makijaż, żeby zaspokoić poszukiwaczy googlowych (wyszukiwanie na dziś: co jest teraz lubia anglicy w u.k 2013 make up).

sobota, 26 stycznia 2013

będzie się działo?

Jakiś czas temu chwaliłam się cięciem, pytałam też o specyfiki do włosów. Bardzo dziękuję za odzew. Niestety większość proponowanych przez Was rzeczy najprościej dostać stacjonarnie, a że ja teraz nie wyściubiam nosa z łóżka- musiałam się podeprzeć internetem.
I tak oto kurier przywiózł...

czwartek, 24 stycznia 2013

korres, paletka i takie tam w nadmiarze

Korresa darzę wielkim uczuciem. Kto mnie czyta, ten wie. Tym razem padłam ofiarą cieni do powiek. Kiedy dotarło do mnie, ile posiadam malutkich pudełeczek- postanowiłam wykorzystać dawno już zakupioną paletę Inglota. Co mi wyszło?

wtorek, 22 stycznia 2013

Liz Earle, Cleanse&Polish Hot Cloth Cleanser

Jak może jeszcze pamiętacie, pod koniec roku zapowiadałam początek testów czyścika do twarzy od Liz Earle. Kosmetyk zdobyłam dzięki mamie, skuszona namowami koleżanki. Długo czekał na swoją kolej, bo zawsze było coś przed nim do wykończenia. Tym razem jednak wzięłam, otworzyłam, zużyłam.
Oto moja opinia.

piątek, 18 stycznia 2013

były sobie włosy

Posmutkowałam, pomarudziłam, a żyć trzeba.
Przypomniałam sobie właśnie, że nie chwaliłam się jeszcze wizytą u fryzjera ;)
Tak kłaki prezentowały się przed spotkaniem (panie Tomku, dziękuję za zdjęcie!).
Wiem, że teraz jest moda na długie, gładkie i równiutkie. Niestety moje włosy zaczęły mnie już irytować, więc...

czwartek, 17 stycznia 2013

miało być...

Miałam tyle pomysłów na nowe notki, miałam się dzielić efektami ćwiczeń i diety. Dużo miałam.
Ale mam zakaz podnoszenia się z łóżka i czekam na wyniki badań. Trzymajcie kciuki, bo na dziś żadne racjonalne argumenty uspokajające do mnie nie docierają.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

wyczekane...

To chyba najdłużej wyczekiwana paczka w moim życiu. Paczki z Chin szły krócej. Moje zamówienie zostało wysłane 17 grudnia. Doszło w piątek 11 stycznia. Tak.
Wyczekane, wytęsknione, pokazuję.

piątek, 11 stycznia 2013

zdenkowany kwartał

O swoich denkach wolę pisać co kwartał i nie przewiduję zmian w częstotliwości, dlatego, skoro zakończyłam już projekt krem, prezentuję denko ostatniego kwartału 2012 :)

środa, 9 stycznia 2013

Projekt: krem, część III

I ostatnia.
Tą częścią kończę eksperymenty z twarzą, która raczej nie jest mi wdzięczna. Końcówka roku była dla nas niełaskawa, po zakończeniu projektu powracamy do leczenia. Myjak z Liz Earle też już dogorywa, więc na dniach spodziewajcie się recenzji ;)

wtorek, 8 stycznia 2013

Chwyć Jabłuszko, czyli co i jak

Jak pewnie już wiecie, rok 2013 to dla mnie rok zmian. Sama to sobie wymyśliłam i niestety tylko ode mnie będzie zależeć, czy zmiany będą się dokonywać prężnie czy też nie. Swoje noworoczne postanowienia przemyślałam naprawdę solidnie, nim je spisałam. I wiem, że dla mnie niektóre z nich były mocno rewolucyjne. Dokładnie punkt o ruchu i odżywianiu. Jestem smakoszem. Do tego rozleniwionym smakoszem. Na to złożyło się wiele czynników, m.in. dwukrotna operacja kolana, powikłania, praca (24h w gotowości bez zmęczenia etc.). Skoro jednak postanowiłam, że kończę z pracą, skoro rehabilitacja (po raz kolejny) się zakończyła, dlaczego czegoś nie zmienić?

poniedziałek, 7 stycznia 2013

pomocy!

Jest sprawa! Ledwo otrząsnęłam się po biovaxowej porażce, ledwo w dłoń chwyciłam butelkę Trinda i...
właśnie. Trinda nie ma. Trind umarł. Został pochowany w milionie kawałeczków i szczodrze opłakany.
Szukam godnego następcy- skutecznego, z formaldehydem lub bez, ale naprawdę skutecznego.
O paznokciach: krótkie, cienkie, łamliwe, zniszczone obgryzaniem.
Pomocy!

Biovax dla paznokci- podsumowanie

Pamiętacie, jak chwaliłam się zakupem pierwszego Biovaxu? Używam go od połowy listopada i myślę, że to najwyższy czas, by podzielić się z Wami opinią na jego temat.

sobota, 5 stycznia 2013

ruchy kluchy! Leniwe...

Wstyd się przyznać, ale 5 lat temu przestałam robić cokolwiek regularnie. Owszem, tu pobiegłam, tam przeszłam, ale wszystko się zdarzało, a nie było częścią planu.
Na ten rok założyłam sobie poprawę, zresztą, co to za dieta bez ćwiczeń.
Dieta jest w toku, udało mi się zrzucić już 1,7kg (yay!), a dziś postanowiłam wykorzystać bezdeszczową pogodę i wybrałam się na szybki marszyk.

piątek, 4 stycznia 2013

pacusia!!

Miałam się wstrzymać i o giftach świątecznych zrobić jeden post (a że gifty jeszcze w drodze, to czekałam), ale dziś dostałam TAKIE pudełko, że nie mogłam.
Niniejszym ogłaszam, że kocham brytyjskiego GlossyBoxa i moją mamę, że go zamawia. Nasze dwa GB świetnie się uzupełniają :P
Miała być gazetka z kremem, a była gazetka z pudłem.

czwartek, 3 stycznia 2013

niekonkretnie i deszczowo

Wiem, że ostatnie tematy są dość luźne, ale aparatu wciąż brak, światła również (więc nawet komórkowanie odpada), do tego pada dziś deszcz, więc nici ze spaceru z kundlami. Niestety moja poczta o poranku powitała mnie obficie wyprzedażowymi newsletterami, więc siedziałam i przeglądałam wyprzedażowe cuda. Chyba pierwszy raz w życiu nie ściska mnie w żołądku na myśl o wyprzedażach ;)
Zgodnie z postanowieniem, zakupy się robi według listy, a że lista długa i obszerna, to jest w czym wybierać.
Co na wyprzach?
W Sephorze mój ukochany balsam 'na wszystko'.
Miałam przyjemność go używać i wiem, że w połączenie z moimi postanowieniami noworocznymi jestem w stanie w dwa tygodnie wyczarować nowe ciało ;)
Ale promocja trwa do 21 stycznia, więc się nie spieszę.

środa, 2 stycznia 2013

Poczta Polska naprzeciw klientom

O tak, właśnie tak. Gdy PP zapowiedziała wprowadzenie nowego cennika, byłam nieco zaniepokojona. Jednak po dzisiejszej wizycie w placówce stwierdzam, że w końcu korzystanie z PP będzie niemal bezbolesne :)
Nie wiem jak Wy, ale ja niemal wszystko wysyłam przesyłkami poleconymi, a tu poczta zamieniła ten tryliard podziałek, wag bla bla bla i wagowo podzieliła przesyłki na trzy grupy: do 350g, od 350 do 1000g i od 1000 do 2000g.
Pierwsza grupa wysłana priorytetem w gabarycie B będzie wprawdzie kosztowała 7,30zł, ale wagowo wyjdzie duuużo taniej niż w poprzednim cenniku. Teraz będę mogła bezkarnie szaleć z paczuchami ;)
Pierwszy raz jestem zaskoczona działaniem PP.
A Wy zaglądałyście już na nowy cennik? Tutaj znajdziecie szybki i prosty w obsłudze kalkulator.
Wielkiego paczkowania w nowym roku! ;)

wtorek, 1 stycznia 2013

noworocznie

Z podsumowaniem roku 2012 wolałam poczekać, aż się skończył.  Żeby mieć pewność, że żaden koniec świata ani inne dziwne zjawiska w tym nie przeszkodzą. Rok się skończył. Nie był zbyt udany. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że był jednym z najgorszych. Klapa na każdej płaszczyźnie. Prywatnie i zawodowo. Bilans znajomych na minusie, relacje z mężczyzną tak nieudane, że niemal rozstaliśmy się w święta. Zawodowo dół i depresja. Niby miało być fajnie, ale był to najmniej rozwijający rok odkąd pracuję. Nawet zdrowotnie był do kitu, bo kiedy już chciałam świętować zakończenie rehabilitacji- bum, kolejna operacja. Do tego wypadek z tirem i jeszcze kilka równie miłych niespodzianek. Sama się sobie dziwię, że doczekałam do końca w jednym kawałku.
Dlatego też chciałabym, że nowy rok był nieco bardziej, hmm, poukładany.
Moje postanowienia? Po kolei :)
1. Książki - lubię czytać. Niestety mam tendencję do popadania w skrajności (albo nie czytam przez rok albo czytam 24h/7dni). Aby nieco zawyżyć statystyki postanowiłam, że będę czytać przynajmniej jedną książkę miesięcznie. Mogłabym powiedzieć 2-3-4, ale chcę mieć czyste sumienie, jedną na pewno mi się uda bez względu na obłożenie, pracę czy cokolwiek innego.
2. Relaks w kąpieli. W końcu po wielu latach mam wannę. Okazuje się jednak, że od początku października skorzystałam z niej aż dwa razy. Niemniej na gwiazdkę otrzymałam bardzo apetyczny zestaw do kąpieli i dlatego mam zamiar marnować wodę przynajmniej raz w miesiącu. Nie za często, ale wymoczyć czasem kości też miło.
3. Rozwój. Nie ma to tamto, człowiek się starzeje i żeby nie wypaść z obiegu musi się rozwijać. Po pierwsze chciałabym skończyć studia. To ostatni rok i byłoby super, gdyby w końcu się udało. Jeśli się uda- na jesieni jakiś językowy kursik. Sama jeszcze nie wiem, w którą stronę iść, czy dopieszczać co znam, czy nauczyć się czegoś nowego. Ale czasu mam sporo na przemyślenia.
4. Eksperymenty. Uwielbiam gotować, ale nie mam dla kogo. Mój luby do nowości ma zęby dłuższe niż ja włosy. Mimo wszystko chciałabym jednak przetestować przynajmniej dwa nowe przepisy miesięcznie. Jeśli będzie się to wiązało z zapraszaniem ludzi, to tym lepiej ;)
5. Ruch. O ile jeszcze jakiś czas coś tam ze sobą robiłam, o tyle po dwóch operacjach kolana nie robię nic. I nie będę ukrywać, że zaczyna mnie to irytować. Zgodnie z przeprowadzonymi badaniami pomiarowymi ;) tkanki tłuszczowej przybyło (w skali 3 lat w sumie niewiele, ale odczuwalnie dla psychiki), a ponieważ w końcu mam niemal równy obwód ud, oznacza to, że moje mięśnie gotowe są na wycisk. Może umiarkowany, ale zawsze. Dlatego zakładam, że, aby nie stracić za szybko zapału i mobilizacji, co najmniej dwa razy w tygodniu znajdę czas na powolne wdrażanie się w ruch. Wliczam w to i fitness i bieganie i wszystko inne ;)
6. Żywienie. Moja kuchnia nie jest ciężka, ale z racji tego, że nie mam dla kogo gotować (okej, on ma długie zęby nawet do normalnej kuchni ;)), coraz częściej sięgam po gotowe rozwiązania i szybkie przekąski. Skoro mam już zacząć się ruszać, to chętnie połączę to ze zmianą nawyków żywieniowych. Ponieważ testowałam już przeróżne diety, postanowiłam wrócić do diety south beach, zafundować sobie dwa tygodnie odtrutki, a później racjonalnie przygotowywać posiłki. Wczorajsze zakupy mają mi w tym pomóc (bo na dziś nie ma w domu niczego, czego nie mogłabym zjeść ;)) a że nie mam dużo do zrzucenia (maksymalnie 5 kg, choć pewnie stanę na 3kg), jestem dobrej myśli.
7. Zakupy. Hohoho. Już się pośmiałam, a teraz poważnie. Końcówka roku była bardzo obfita w zakupy, dodatkowo na święta dostałam kilka rzeczy z listy życzeń/ zakupów, a ponieważ zauważyłam, że zdecydowanie za dużo wydaję na rzeczy mnie zupełnie niepotrzebne, trzeba to ograniczyć. W tym celu stworzyłam listę (bardzo długą, ale jednak listę) rzeczy, które chciałabym dostać/ kupić w nowym roku. Lista jest zmiksowana, kosmetyczna, kuchenna, ubraniowa, jednak jest w miarę konkretna. Nie zawiera wprawdzie takich rzeczy jak książki czy bieżąca pielęgnacja, ale to jest dość oczywiste- poza tym, że nad każdym zakupem będę się zastanawiać tryliard razy ;)
8. Podróże. Wiem, że mam trzy psy, ale nie chciałabym, żeby była to moja wymówka i wykręcanie się przed wycieczkami. W tym roku chcę gdzieś wyjechać. Na trzy dni, na tydzień, nieważne. Chciałabym też, żeby ten wyjazd nie ograniczył się tylko do wyprawy do Anglii na Crufts'a 2013 ;)
9. Praca. To chyba najważniejsze postanowienie. Tak, postanowiłam zmienić pracę. Trzy lata w ciągłej destabilizacji trochę mnie zmęczyły. Chciałabym dla odmiany popracować jak normalni ludzie, w określonych godzinach, za określone wynagrodzenie, z określonym zakresem obowiązków. To będzie najtrudniejszy punkt, bo intuicyjnie odrzucam wszelkie tego typ propozycje. Tym razem muszę się przemóc i przepracować w takim trybie chociaż kilka miesięcy.
10. W nagrodę za trzymanie się postanowień będę sobie kupować jedną rzecz miesięcznie spoza listy, czyli z gatunku: o mamo o mamo chcę to!

Więc na ten nowy rok sobie życzę wytrwałości, a Wam tego, czego sami chcecie dla siebie najbardziej.
Miłego!