Dziś kilka słów o żelu do mycia twarzy Nutritive Vegetal od Yves Rocher.
Lubię Yves Rocher. W ich polityce jest coś, co niezmiernie mi odpowiada. Klimat salonów? Nieustający festiwal promocji? A może po prostu słabość do wszystkiego, co francuskie. Nie wiem. Ale zawsze chętnie do salonu wpadam i sięgam po coś nowego.
To nie tak, że wszystko zawsze jest super. Po prostu rzadko trafiam na rzeczy niefajne.
Ale czasem jest po prostu rozczarowanie. Z rozczarowaniem przychodzę dziś. Myślałam i myślałam, dumałam, używałam, odstawiałam. W sumie wciąż nie wiem.
Po ten żel sięgnęłam, gdy próbowałam odratować skórę po makabrycznych przesuszeniu od Choisee. Nie liczyłam na cud, liczyłam na ulgę. A tymczasem... po pierwszym użyciu miałam ochotę wylać żel do toalety. Wylać, spuścić wodę, zapomnieć.Po pierwszym użyciu czułam się brudna. Brudna i niedomyta. Na dodatek na twarzy wyczuwałam film, który sprawiał, że czułam się jeszcze gorzej. Po jakimś czasie zaczęłam świecić jak latarnia. Wkurzyłam się wtedy, naprawdę. Miałam dość przygód z fatalnymi żelami do mycia twarzy.
Żel wrzuciłam jednak głęboko do szuflady i sięgnęłam po niego ponownie po dwóch tygodniach. Tym razem użyłam go rano, zaaplikowałam mniej, wytarłam papierowym ręcznikiem. O niebo lepiej!
Po kilku kolejnych dniach wiedziałam, że to trochę wina mojej nieudolności- tego żelu używa się niewiele. Nałożony na skórę w zbyt dużej ilości koszmarnie się zmywa i zostawia tłustą powłokę. Użyty jednak z umiarem przyjemnie zmiękcza i wygładza skórę i delikatnie oczyszcza twarz po nocy.
Przyznaję, że gdy używałam go rano, nie musiałam nakładać kremu. W ciągu dnia uczucie komfortu nie znikało. W tym miejscu mogłabym powiedzieć, że przecież to super, gdzie konflikt, gdzie rozczarowanie?
Otóż. Otóż. Na moje nieszczęście zauważyłam, że żel ma tendencję do zapychania skóry. Niestety równolegle z nim musiałam dość często serwować peelingi i oczyszczające maseczki, a zaskórniki rosły jak grzyby po deszczu. Tak, to żel- gdy tylko ponownie go odstawiłam- objawy ustąpiły.
Mam wewnętrzny dylemat. Z jednej strony go polubiłam, z drugiej strony znalazłam coś, co go dyskwalifikuje z mojej pielęgnacji.
I znów stanęłam przed trudnym wyborem: jak myć? Jak myć (panie premierze... czy jakoś tak).
Znacie coś fajnego? Polecacie? A może Wasze doświadczenie z nutritive vegetal są inne?
Pozdrawiam!
ja po ostatnim niewypale z maseczką z granatem od YR w roli głównej odpuściłam sobie na razie ich produkty...
OdpowiedzUsuńJa polecam żel micelarny do mycia twarzy z Biedronki lub trochę drożej - Avene Cleanance i Effaclar z LRP - wszystkie 3 sprawdziłam i są super :)
jejku a ja taka zadowolona z niego byłam, a teraz też mam tak pozapychane pory :((( to chyba dołączam się do stwierdzenia, że to przez niego, bo ostatnio tylko tego żelu używałam i kremu Lirene ale ten mam sprawdzony od roku :((( kuurcze :(((
OdpowiedzUsuńJak zapycha, to daj spokój. Szukaj dalej!
OdpowiedzUsuńJa aktualnie korzystam z olejku Smart Clear, azjatyckie cudo. Bardzo przyjemne. Powoli się kończy, więc dorwałam piankę Himalaya Herbals, zobaczymy. Powiem Ci, że mojej skórze właściwie nic nie robi krzywdy, poza jednym gagatkiem - osławionym Cetaphilem. KOSZMAR. Nigdy więcej i nie rozumiem peanów na jego cześć.
Czasami mam podobne odczucia do co YR. Probowalam rożnych produktów i niby są dobre (kilka polubiłam bardzo), ale nie zachwycają. Czasem jak się wkurzę, to wszystko mnie w nich denerwuje, ale potem na spokojnie myślę sobie, ze nie jest tak źle. A przy następnych promocjach znowu mnie ciągnie i zamawiam cały karton :p
OdpowiedzUsuńGdzie tu logika?
Nie znam tego produktu;)
OdpowiedzUsuńNie lubię YR, kilka razy się rozczarowałam i wystarczy...
OdpowiedzUsuńnie kupuje w YR ostatnio i nie znam tych produktow, ale masz dylemat Kochana....
OdpowiedzUsuńWróć kobieto do LRP Effaclar i się nie morduj :P
OdpowiedzUsuńjak krzywdę robi, to chyba nie dla Ciebie on :/
OdpowiedzUsuńSkoro zapycha, to nie ma sensu się z nim mordować.
OdpowiedzUsuńmusicie się rozstać :) ja używam żelu z białego jelenia, nie zapycha i jest niezwykle delikatny.
OdpowiedzUsuńniby fajny, ale skoro zapycha to się dla Ciebie niestety nie nadaj:( Ja mam z tej serii maseczkę do twarzy, ale jestem zadowolona, fajnie nawilża - bez fajerwerków, ale lubię ją:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na rozdanie:
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/2013/05/rozdanie-chcesz-to-baw-sie-i-bierz.html
Nie lubię się z YR - kilka rozczarowań mnie wyleczyło z ich polityki hehe:)
OdpowiedzUsuńczyli coś w podobietego naszego żelu mandarynkowego co nie robił nic tylko pachniał
OdpowiedzUsuńspróbuj zatem piankę Pharmaceris, rewelka jak dla mnie :)polecam z czystym sumieniem :)
OdpowiedzUsuńJa mam bardzo suchą skórę i ten żel bardzo polubiłam. Nie powoduje takich objawów jak u Ciebie :/
OdpowiedzUsuńMyślę, że on po prostu nie jest dla Ciebie, czyli dla skóry mieszanej. Wypróbuj ten z linii Hydra (tak chyba się nazywa).
bo mam w nich pół kilo słoniny :P
OdpowiedzUsuńHaha jak myć, panie Premierze?
OdpowiedzUsuńJa tego nie miałam, ale jak tak Ci robi to zużyj do czego innego. Polecam LRP Effaclarka, to jest dobry żel :)
Bo on chyba jest do suchej skóry, co?
OdpowiedzUsuń