Opakowanie jest bombą informacyjną, począwszy na zapewnieniu, że z technicznego punktu widzenia nie jest to mydło, na obietnicy gładkiej i czystej skóry skończywszy.
Ze wszystkim się zgadzam. Zakup był nieco spontaniczny (bo akurat trafiła się promocja w Bootsie), a tu takie cudo! Jak wiecie- mam problematyczną cerę. Jedyne żele, które sobie z nią dotychczas radziły przyzwoicie to Under20 (którego używałam tak długo, że potrzebowałam przerwy), Avene (którego nie mogłam uchwycić) i Effaclar, który miał tylko jedną wadę- wysuszał na wiór.
Do tego żelu początkowo podchodziłam jak pies do jeża. Przerażały mnie te kuleczki. Producent mówi, że peelingują. Mechaniczny peeling na rozbabranej skórze- to nie może skończyć się dobrze.
Ale jak to mówią, kto nie ryzykuje, ten nie żyje. Użyłam go pierwszy raz i... przepadłam.
A później użyłam drugi, trzeci, setny i przepadłam na zawsze.
Po pierwsze oczyszczanie. Jest tak głębokie, że aż przyjemnie patrzy się na skórę. Po drugie gładkość. Skóra jest wygładzona, nie ma sterczących skórek etc. Po trzecie miękkość. Pierwszy raz miałam w łapkach żel, który robił taką magię. Skóra oczyszczona aż trzeszczy, a jednocześnie mięciutka i delikatna jak pupa niemowlaka. Po kolejne zmniejszone pory, mniejsze świecenie, uczucie świeżości przez dłuższą część dnia, brak zapychania i brak przesuszenia. Pomimo tych wszystkich zalet żel ani na moment nie wysuszył twarzy.
Do tego był kosmicznie wydajny. Prawdopodobnie dlatego, że kropelka wielkości ziarnka grochu wystarczyła do umycia całej twarzy. A przewygodna tubka mieści aż 150ml żelu do rozłożenia na ziarnka grochu ;)
Ma umiarkowanie gęstą żelową konsystencję, zielonkawy kolor i zatopionych mnóstwo różowych kulek.
Jedynym mankamentem może być zapach. Dla mojego nosa zbyt chemiczny. Ale mu wybaczyłam ;)
Ze smutkiem go denkuję, bo nie jest dostępny w Polsce. Nie był drogi, o ile mnie pamięć nie myli, kosztował jakieś 6-7 funtów, ja wyczaiłam go w promocji 2 za 1. Jeśli więc kiedyś go zobaczycie- bierzcie bez wahania!
A dobra nowina jest taka, że żel można zgarnąć w rozdaniu u Marti :) dołączcie się, bo warto. Nie tylko ze względu na tego cudaka ;)
Do tego żelu początkowo podchodziłam jak pies do jeża. Przerażały mnie te kuleczki. Producent mówi, że peelingują. Mechaniczny peeling na rozbabranej skórze- to nie może skończyć się dobrze.
Ale jak to mówią, kto nie ryzykuje, ten nie żyje. Użyłam go pierwszy raz i... przepadłam.
A później użyłam drugi, trzeci, setny i przepadłam na zawsze.
Po pierwsze oczyszczanie. Jest tak głębokie, że aż przyjemnie patrzy się na skórę. Po drugie gładkość. Skóra jest wygładzona, nie ma sterczących skórek etc. Po trzecie miękkość. Pierwszy raz miałam w łapkach żel, który robił taką magię. Skóra oczyszczona aż trzeszczy, a jednocześnie mięciutka i delikatna jak pupa niemowlaka. Po kolejne zmniejszone pory, mniejsze świecenie, uczucie świeżości przez dłuższą część dnia, brak zapychania i brak przesuszenia. Pomimo tych wszystkich zalet żel ani na moment nie wysuszył twarzy.
Do tego był kosmicznie wydajny. Prawdopodobnie dlatego, że kropelka wielkości ziarnka grochu wystarczyła do umycia całej twarzy. A przewygodna tubka mieści aż 150ml żelu do rozłożenia na ziarnka grochu ;)
Ma umiarkowanie gęstą żelową konsystencję, zielonkawy kolor i zatopionych mnóstwo różowych kulek.
Jedynym mankamentem może być zapach. Dla mojego nosa zbyt chemiczny. Ale mu wybaczyłam ;)
Ze smutkiem go denkuję, bo nie jest dostępny w Polsce. Nie był drogi, o ile mnie pamięć nie myli, kosztował jakieś 6-7 funtów, ja wyczaiłam go w promocji 2 za 1. Jeśli więc kiedyś go zobaczycie- bierzcie bez wahania!
A dobra nowina jest taka, że żel można zgarnąć w rozdaniu u Marti :) dołączcie się, bo warto. Nie tylko ze względu na tego cudaka ;)
Przydałby mi się taki żel.
OdpowiedzUsuńMi też ;)
Usuńo takich produktach to od razu lepiej się czyta :):)
OdpowiedzUsuńOstatnio nie mialam szczescia do pielęgnacji, więc tym milej się pisało :)
Usuńna fajną promocję z nim trafiłaś :)
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, to boots często ma takie akcje na soap&glory, sanctuary i kilka innych
UsuńJa się już dawno czaję na Soap and Glory, tylko jak tu dorwać w PL? (Pomijając konkurs u Marti :)
OdpowiedzUsuńPrzeczesuję allegro od jakiegoś czasu, jest jeden sprzedawca ktory regularnie ściąga s&g, chyba do niego napiszę :)
UsuńFajnie się zapowiada,może skuszę się na niego jak będę w Londynie:)
OdpowiedzUsuńSkuś się koniecznie!!
Usuńjeśli tylko będę miała dostęp: wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńTak jak wyżej pisalam, skontaktuję się ze sprzedawcą z allegro, może ob ściągnie :)
Usuńw pl jest równie dobry peeling z sorai :D
OdpowiedzUsuńAle to nie prelung tylko zwykły żel do mycia twarzy :D
UsuńJak usuwa skórki to musi być genialny. Szkoda, że nie napisałaś tego posta pół roku temu, w lutym byłam w UK... a teraz... muszę czekać aż jeden z moich dostawców znów zaliczy mega wtopę i będę musiała do niego się wybrać...
OdpowiedzUsuńSama kupiłam go w marcu, a pierwszy raz użyłam w kwietniu :/
UsuńPrzez ciebie chcę. :(
OdpowiedzUsuńChcij sesese :p
Usuńchcę go! :)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńJuż wiem co muszę kupić podczas następnej wizyty w Londynie:)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się będziesz wybierać, poproszę o przysłgę :)
Usuńok dołączam się:) znam ból denkowania czegoś dobrego co ciężko kupić...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
Czekam aż bbędzie mi żal krem do twarzy kończyć :p
Usuńchcę go! aleś jest, że recenzujesz niedostępne produkty ;P
OdpowiedzUsuńa preparat do usuwania skórek to czemu się tam zabłąkał? dla porównania? ;)
No dla zwizualizowania tej kosmicznej ilości na jedno mycie :P
Usuńok, ogarnęłam ;)
Usuńto już wiem jak wygląda:) jak dorwę w Austrii to Ci wezmę:)
OdpowiedzUsuńi dupa.. nie mają do fejsa tylko do body serie w tych Douglasach we Wiedniu:(
UsuńTrochè szkoda :(
UsuńJak tylko będzie okazja biorę bez zastanowienia ! ;)
OdpowiedzUsuńBierz!
UsuńPierwszy raz widzę kosmetyk tej firmy :) Będę musiała się nad nim zastanowić ;) Wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Coraz więcej ich na polskich blogach.
UsuńNie miałam go i raczej nie kupię bo nie mam gdzie :) ale lubię peelingujące żele do twarzy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam www.lifeandpassion88.blogspot.com/
No ja bym go mimo wszystko peelingującym nie nazwała ;)
Usuń