Monu Spa Golden Glow.
Miniaturę dostałam od mamy, która z kolei dostała ją w jakimś GlossyBoxie. Podchodziłam jak pies do jeża, ale w sumie z innymi produktami Monu miałam przyjemne relacje, więc zaryzykowałam.
Peeling, szorowanie, nawilżanie i pierwsze nałożenie produktu. Oczywiście rękawicą (która zresztą połknęła chyba połowę dawki).
Odczekałam z pięć minut, ubrałam piżamkę, poszłam spać. Wolałam przeżyć szok rano. Przynajmniej szybko zebrałabym się do pracy ;)
Ale rano było nieźle. Szału nie było, ale nie było też plam, smug. No i skóra nie miała koloru żółtaczkowego. Ważne! ;)
Wieczorem powtórzyłam zabieg nacierania Golden Glow.
A rano... o matulu!
Tak piękny odcień uzyskałam raz w życiu, po dwutygodniowych wakacjach w Chorwacji i Włoszech. Raz w życiu. (Na wiele lat, żeby nie było).
A teraz wisienka. Cieszę się swoim kolorem już szósty dzień. Dopiero dziś mogłabym pomyśleć o dobiciu się jakimś specyfikiem.
Dane techniczne: na jedno smarowanie od pasa w dół zużyłam ok. 7,5-8ml produktu. Mikrusio.
Producent oferuje butlę 200ml w cenie 23 funtów. 200ml to ok. 25 aplikacji. Po jednej dawce dwurazowej dla uzyskania koloru, balsamu na podtrzymanie koloru zostaje nam na jakieś 23 tygodnie. Zakładając, że ktoś zechce użyć balsamu na całe ciało, obstawiam, że to nadal z 10 tygodni stosowania. Czy się zatem opłaca? Myślę, że tak.
Bo plusów jest więcej.
Glow nie wysusza, nie śmierdzi, nie brudzi ubrań, nie ma drobinek, ponoć efekt widać już po 3-5 godzinach, jest kosmicznie wydajny, nie podrażnia, nie uczula.
Niestety nie udało mi się go znaleźć w Polsce. Ale jeśli napatoczą mi się zakupy w Anglii- na pewno sięgnę!
W gratisie nowość od Lirene. Mój mężczyzna też będzie testował!
A na pocieszenie paczusia GlossyBox.
Jeszcze się nie wypowiadam. Ale samo pudełeczko urocze, musicie przyznać ;)
A jak u Was? Pomagacie naturze? Podrasowujecie kolor przed latem? A może polecacie coś łatwiej dostępnego?
Miłego :)
ciekawy produkt, ale trochę drogi.
OdpowiedzUsuńMnie butla wystarczyłaby na pół roku, więc byłabym skłonna przełknąć cenę :)
UsuńSzkoda,że niedostępny w Pl:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jakichś zbiorczych zakupów z uk nie zorganizuję ;)
UsuńBardzo lubię takie lekko brązujące kremy. Sama używam już 3 sezon DOVE summer glow.
OdpowiedzUsuńDove używałam hohoho ile temu. Ale pamiętam tylko tyle, że brązowił :p
UsuńNo ja to Ci nic nie polecę. Nie opalam się i nie używam brązujących produktów. Bialam cały rok i nie przeszkadza mi to :)
OdpowiedzUsuńAle produkt wydaje się być ciekawy.
Mnie w sumie tylko nogi drażnią. Białe jak robaki :p
Usuńno jednak trochę drogi. Czekam na opinie tego masełka z bielendy :)
OdpowiedzUsuńMasełkiem już się wymiziałam. Na razie jet dobrze- nie klei się!
Usuńjak zwykle to co dobre, nie jest u nas dostępne ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba nad tym popracować! :P
UsuńOstatnio w GB dostałam nawilżający krem do twarzy Monu ale jeszcze nie używałam - skoro ten daje świetne efekty chętnie go poszukam. Lubię być opalona :D
OdpowiedzUsuńEeee, Avon w GB? To chyba jakieś żarty?
Moja mama często moni w gb dostaje i sobie chwali też :)
Usuńsuper sprawa!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
Wpadnę :)
UsuńJa celebruję swoją bladość ;)
OdpowiedzUsuńJa od pasa w dół niezupełnie :p
UsuńJa w piance używam samoopalacza z Daxa za 20 zł ale cholerstwo śmierci kurczakiem na następny dzień, ponoć ten w piance z Lirene jest dobry, zużyję śmierdziucha i wypróbuję Lirene.
OdpowiedzUsuńAaa to cudeńko, gdyby było w PL, to też bym capnęła, co tam cena jak jest takie fajne!
Pisz o maśle z Bielendy, szybko!! :D
Nie lubię jak śmierdzi, bo się męczę :p
UsuńJa tam lubię być wampirem ;) i zamiast brązerem, smaruję się filtrem SPF 50 ^^
OdpowiedzUsuńa glossybox moim zdaniem taki sobie - opakowanie naprawdę śliczne, chciałabym samo pudło ;P tołpy nie lubię, bo ostatni krem nawilżający, zresztą też z glossy, zrobił mi krzywdę na twarzy... a obecności avonu w pudełku, które miało promować luksusowe produkty, nie skomentuję ;P dobrze, że już nie zamawiam ;P
Ja tam mam jakiś sentymwnt do GB, lubię niespodzianki :p
UsuńNie używam, bo nie lubię ich zapachu... tzn, zapachu skóry po ich użyciu. Ale fajnie, że znalazłaś swojego ulubieńca:)
OdpowiedzUsuńMania! Ten śmierdzi! Ani na początku, ani w trakcie, ani po. Dlatego tak go chwalę ;)
UsuńWygląda jak cudo. Jednak nie czuję potrzeby sięgania po takie produkty.
OdpowiedzUsuńMoje nogi czują :/
Usuńavon w glossyboxie :o o raju ;/
OdpowiedzUsuńCo nie? :(
Usuńo ten monu wyglada calkiem ciekawie:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę przyjemny :)
Usuńna swoje "nieszczęście" łapię promienie słoneczne w mgnieniu oka także nigdy nie były mi potrzebne takie wspomagacze :) niemniej jednak fajnie, że u Ciebie się sprawdza :D
OdpowiedzUsuńTrochę Ci zazdroszczę :(
Usuńa ja się boję nadal takich specyfików:( dobrze, że Tobie służy i jesteś muzina :)
OdpowiedzUsuńTy masz przepiękny kolor, nie potrzebujesz :p
Usuńciekawe to mazidło. Ja lubie spray z YR.
OdpowiedzUsuńO, zerknę sobie :)
Usuń