Le Petit Marseillais, ujęcie pierwsze

Wiem, że obiecywałam recenzję suchej oliwki Le Petit Marseillais, ale dziś recenzja nawilżającej mgiełki energetyzującej tej samej marki.

Zapraszam!

Woda mieści się w twardej 150ml butelce ze sprayem. Uwielbiam spray! Znacie to uczucie, kiedy chcecie ochłodzić twarz mgiełką, a opakowanie pluje wiadrem wody? Tu jest mgiełka. Idealna, delikatna, mocno rozproszona. Dzięki temu produkt jest bardzo wydajny.
Nie wiem, jak odnieść się do działania, bo nie używałam jej dla nawilżenia, ale ochłody i w tej roli spełnia się świetle. Mgiełką spryskiwałam twarz i ciało. Uwielbiam spryskiwać nią nogi- zmęczone pracą, upałem, bieganiem. Spray nie tylko chłodzi, ale jakby odciąża nogi. Fajne uczucie :)

Jedyną kwestią dyskusyjną może być zapach. Ja go uwielbiam. Jest świeży, ziołowo-cytrusowy. Spotkałam się jednak z opinią, że pachnie mydłem marsylskim do mycia podłóg ;)
Mnie ten zapach pobudza i rozbudza, mocno orzeźwia. Ale o zapach i gustach się nie dyskutuje ponoć ;)

Dlatego polecam mgiełkę tym, którym świeże zapachy niestraszne. Doznania z używania naprawdę przyjemne. No i cena! Ja zapłaciłam niecałe 6 euro. Problem jest tylko taki, że od dawna nie mogę wody wyczaić w sklepach internetowych ;P

Ale jeśli kiedyś traficie- bierzcie ;)

A jakie są Wasze typy mgiełkowe?