- Przeprowadzka to koszmar. Przeprowadzka do niewykończonej miejscówki to jeszcze gorszy koszmar. Niestety nam się przydarzył.
- Przeprowadzka na dwa samochody idzie sprawnie. Gorzej, jeśli jeden samochód i kierowca zostaje potrącony przez tira. Ale żyję, mam się nieźle, samochód tylko do kasacji. Jeszcze płaczę. Kiedyś mi przejdzie.
- W końcu udało mi się dokończyć kilka wymian (wcześniej nie miałam dokładnego adresu), ale po każdą paczuchę musiałam jechać na moją wiejską pocztę, bo jeszcze nie wyczułam godzin pracy tutejszej listonoszki. Ale ale, nie mogę marudzić, bo do moich zbiorów trafił pierwszy lakier essie, paletka Bobbi Brown i wiele innych smaczków (mam pisać, co dokładnie?).
- Z promocji żal nie skorzystać, dlatego gdy pojawiła się informacja o promocji na całą kolekcję Armaniego, poinformowałam lubego, że podkład musi być, bo zaoszczędzę 50zł. A że I TAK go kiedyś kupię, podkład został nabyty. Życie jest piękne.
- Od trzech dni mam internet, wcześniej zdarzało nam się podkraść od sąsiada, ale to nie to samo. Mam swój własny hulający.
- Hula też wiatr w polach, uwaga, szczypiorku. Okazuje się, że pod domem mam rzodkiewkę, ziemniaki, kapustę, cukinię i ogrooomne pole szczypiorku. Nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak to ostatnie.
- Mam wannę! W końcu. Po tylu latach. Pierwszy płyn do kąpieli został zakupiony, testy przeprowadzone. Kocham wannę.
- Mój storczyk odżył. Mieliśmy się już pożegnać, pokazał mi focha, zsechł i powiedział, że ma w nosie kwitnienie, a tu postawiłam go na oknie w łazience i widzę, że puścił pędzik z kwiatami. Jestem z niego dumna.
- Moje kundle są najszczęśliwsze na świecie, bo po pierwsze miziam je takimi specyfikami, że wszystkie psy z okolicy się złażą i obwąchują (na pewno z zazdrości ;)). Po drugie w ogrodze były wielkie krzoki i martwiłam się, jak sobie ogrodnik z tym poradzi, a tu kilka dni biegania i płaska łączka ;), po trzecie POLA. Pola pełne zwierzyny. Dziewczyny szaleją od nadmiaru zapachów, a jorkowi się klepki przestawiły, bo z francuskiego angielskiego pieska zamienił się w podwórkowego burka, dla którego największą przyjemnością jest chłodzenie podwozia w kałuży.
- Mimo, że jest połowa października, wciąż nie mam potwierdzenia obecności na kolejnym roku studiów. Niefajnie.
- A o pracy to nawet nie mówię.
Ogólnie jest pięknie. Zbieram się w sobie i napadnę na Was z milionem notek.
Do przeczytania!
TIRA?!
OdpowiedzUsuńw sumie też prawie mnie rozjechał parę dni temu pod Gdańskiem :/ uratował mnie mocny silnik ;p
Usuńpokazuj nabytki. ja jakoś do wanny się nie mogę. a psom to pozazdrościć ;)
tira ;) pan tłumaczył się, że mnie nie widział i dlatego mnie ciupkę z drogi zepchnął ;) ja myślałam, że trochę drzwi kierowcy wgniecione, ale się okazało, że cały szkielet pokrzywiony, słupek parę centymetrów od twarzy, ale tuż po jakoś tego nie zauważyłam ;)
Usuńakurat Ty o nabytkach sporo wiesz :P
ehh.. no tak, w końcu przecież po to się gniotą żeby człowieka w środku nie zmiażdżyć.
Usuńmi z kolei ktoś zajechał drogę, musiałam zwolnić, i potem nie mogłam przyśpieszyć na wysokim biegu a tir za mną z kolei wyhamować. no ale daliśmy radę ;p
ale nie o wszystkich nabytkach wiem ;) nie mam nic z Bobbi Brown na przykład :)
no ja silnika nie mogłam wykorzystać, bo przede mną, za mną i obok mnie byli ludzie ;)
Usuńokej okej, napiszę notkę o nowościach ;)
(a Bobbi jest cuuudowna)
A ja się właśnie zastanawiałam gdzie ty się podziewasz, że nic a nic do mnie nie zaglądasz ;(
Usuńodpisałam na twój szczery post ;D
OdpowiedzUsuńWażne, że nie stało się nic gorszego :)
OdpowiedzUsuń