Po pierwsze muszę się wytłumaczyć. Mam wrażenie, że czasem brak interakcji między nową notką, a komentarzami do poprzedniej. To dlatego, że z racji dziwnej pracy staram się pisać jak najwięcej w dzień, kiedy mam luz, a później tylko powoli publikuję. Pamiętam o tagach, pamiętam o masce Sanctuary i pamiętam o podsumowaniu walki z pryszczami.
Pamiętam. I już już prawie miało być dziś coś z wymienionych tematów, ale jedna taka truła mi od wczoraj o fotkach paczki z Hean. Więc dziś, znów, paczusia ;)
Pani Beacie z Hean gratuluję cierpliwości i dziękuję za miłosierdzie. Zamówienie składałam w kawałkach, zmieniałam formę płatności, a ostatecznie opłaciłam je jakiś tydzień po potwierdzeniu wszystkiego. Jestem świnią. Tym większą, że Hean zareagował błyskawicznie i paczusia dotarła szybciej niż się spodziewałam.