środa, 25 lipca 2012

dziennie niecodziennie

Czyli moje lekcje makijażu.
Wczoraj miałam leniwy dzień, szef nie dzwonił, wszystkie służbowe sprawy załatwiłam w 30 minut i mogłam się delektować resztą słonecznego dnia.
Trochę szperałam za wystrojami łazienek (tak, znaleźliśmy nowe lokum i muszę przygotować plan wykończenia), trochę za promocjami w Douglasie. No i stwierdziłam, że skoro takie światło, to się pouczę zdjęcia na bloga robić.
Ponieważ cały czas się uczę, nie inwestuję w nowe paletki / pojedyncze cienie (bo poza tym się na tym nie znam i szkoda mi pieniędzy wydawać na testy, kiedy ledwo sobie radzę ;)), tylko cierpliwie wykorzystuję to, co posiadam i uznałam, że wystarczy. Do tego użyłam paletki Royal Cosmetic Connections.
Pomiziałam i o:

wtorek, 24 lipca 2012

Korres!

Wciąż chodziło mi po głowie zrecenzowanie kolorówki Korres, ale jakoś brakowało motywacji. Dziś, pod wpływem la6, zdecydowałam się zacząć.
Dziś przedstawię Wam pogrubiającą i wzmacniającą maskarę z olejem abisyńskim.


poniedziałek, 23 lipca 2012

bo nie

Miał być update paznokciowy, miałam się pochwalić nowym holo. Ale nie będzie i się nie pochwalę, bo znów mi źle. I się wywnętrzam. Już już stworzyłam listę życzeń na następną koreańską paczuszkę, a tu wizyta u weta. I to z dwiema dziewczętami na raz.
O ile jedno nasze szczęście (to, którym się już chwaliłam) ma tylko ciążę urojoną i w tydzień powinno przejść, o tyle drugi miś miał dziś zdjęcie, konsultację ortopedy i chyba potrzebna będzie operacja. A źle mi, bo to być może moja wina, bo kiedyś maciupka nie dopilnowałam i miał nadwagę przez miesiąc intensywnego rośnięcia.
W piątek konsultacje u innego ortopedy, myślę, że jego zdanie pomoże nam podjąć decyzję, co dalej.
Tymczasem pocieszam się zdjęciem rudej małpy, która na moje ataki paniki reaguje tak:
Więc cziiil. Ale paznokci to chyba dziś nie pomaluję ;)

piątek, 20 lipca 2012

dobre, bo... tanie!

Że za dużo wydaję na kosmetyki, to mówić nie muszę. Że akcje typu 'przeżyć miesiąc za 50zł' przyprawiają mnie o dreszcze, mówić nie muszę.
Ale w ramach cięcia kosztów postanowiłam pozaglądać trochę w miejsca i półki, które zazwyczaj omijam.
W poszukiwaniu 'małej osiedlowej drogeryjki' trafiłam do M1 z Czeladzi ;) mimo iż w centrum miałam wieeelką Sephorę i Douglasa (do których zajrzałam TYLKO powąchać kilka flakoników), wdepnęłam do małej drogerii pomiędzy sklepami.
Jak wszystkie tego typu miejsca i tu było sporo przeróżnych drobiazgów z kilku różnych półek cenowych. Myślałam, że może uda mi się upolować kredki Bourjois, ale niestety nie mieli.
Mieli za to:
Celia, Pomadka-Błyszczyk, kolor 415.

środa, 18 lipca 2012

paczki paczusie

Dzień bez paczki, jest dniem straconym. Ponieważ mnie nikt jeszcze nie rozpieszcza przesyłkami zewsząd, o stały napływ paczek muszę dbać sama :P
Dziś była kumulacja! 3 paczusie ciepłe i pachnące wprost do mych rąk.

poniedziałek, 16 lipca 2012

prywata!

Tak właśnie! Weekend był pracowity i duma mnie rozpiera i muszę się tym podzielić ze światem. Otóż, pięknota moja, Spring, zwana też MYSTERIOUS SPRING SPIRIT Amber Wind na swojej drugiej wystawie pięknie kontynuowała rozpoczęty na Międzynarodowej Wystawie Psów Rasowych w Krakowie młodzieżowy czempionat i uzyskała imponujący wynik: ocena doskonała, lokata 1, Zwycięzca Młodzieży, Najlepszy Junior i Best of Group Junior. Moja misia odpadła dopiero na finałach. Jestem z niej obrzydliwie dumna :P jak dobrze pójdzie za dwa tygodnie skończymy czempionat i zrobimy sobie wakacje.
To misiolina na finałach.

A kosmetycznie, zamówiłam właśnie set z EcoToolsa. Sporo osób mówi, że będę żałować, ale nim się zdecyduję na porządne pędzle, lepsze takie niż moje nołnejmy z niewiadomogdzie :P
Jak przyjdą, to pomacam i zadecyduję, co dalej.
Buzia!

sobota, 14 lipca 2012

paznokcie

Albo raczej ich brak.
Co chwilę wchodzę na Wasze blogi i zachwycam się paznokciami, lakierami i jojczę, że ja nie mam.
Bo nie mam. Po pierwsze, bo obgryzałam i nadal zdarza mi się dziamdziać (chociaż teraz raczej skórki). A po drugie, bo mam po tatusiu, a on też nie ma. Znaczy nasza płytka jest bardzo krótka, nie sięga nawet opuszka.
Był moment, kiedy je przedłużałam, naprawiałam, chroniłam i po całym roku intensywnej terapii płytka dorosła do opuszka.
A później nie było funduszy i kuracja się skończyła :P
Ale ponieważ kobieta bez paznokci to prawie jak nie kobieta, postanowiłam samodzielnie choć częściowo się podreperować.
W mojej domowej kuracji ma mi pomóc odżywka Trind.

piątek, 13 lipca 2012

zmiana pogody, zmiana nastroju?

Jak były upały, narzekałam, że gorąco. Upały zelżały, narzekam, że chce mi się spać. Też tak macie?
Nic mi się nie chce, więc tylko powoli sprzątam. Powoli i bardzo nieefektywnie. Przy trzech psach nim wysprzątam jedno pomieszczenie, już powinnam zaczynać od początku.

Poza tym zaczęliśmy szukać nowego lokum. Łączki, laski dookoła, ale internetu brak (serio!) i coś tam coś tam, więc nie wiem nawet jak z podłączeniem. Bez internetu się nie ruszam!

Kontynuuję też kosmetyczne porządki. Na dziś:
Multikolorowa paletka cieni Pretty Pink
Paletka przyfrunęła do mnie z UK, ale ja nie jestem jeszcze na takim etapie kolorowego zaawansowania, żeby w pełni wykorzystać jej możliwości. Moje zużycie to swatche kilku cieni i pomadek.
Polecam!

A na marginesie, polecacie jakieś sypkie pigmenty dla manualnego kretyna? Postanowiłam, że poeksperymentuję z tym, od czego zawsze uciekam ;)

czwartek, 12 lipca 2012

Burt's Bees Body Lotion

Nie mogę się ostatnio zorganizować, ale jestem na dobrej drodze. Jak widać zaczęłam kompletować zestawy na Wyprz, daję im tydzień na blogu, później w jeszcze większych combosach lądują na allegro ;)
Aczkolwiek teraz się zastanawiam, czy nie zostawić sobie cienia becca z ostatniego glossyboxa i na jego miejsce podłożyć chanelka w musie. Nie mogę być całe życie leniwa.
Więc w ramach walki z lenistwem: Burt's Bees Naturally Nourising Milk& Honey Body Lotion.

wtorek, 10 lipca 2012

wielka wyprz

Obiecałam sobie minimalizm, więc się minimalizuję.
Zaczęłam wystawiać na allegro wszystkie te rzeczy, w których nie chodzę / nie używam, a żal mi się ich pozbyć ;)
Na początek poszły perfumy mojego lubego, który starannie na półeczce pielęgnował flakon, ale nie śmiał się przyznać, że zapach mu nie leży. Buteleczka zeszła tego samego wieczoru i to był pozytywny bodziec, by zacząć wielką wyprz.
Dziś:
nowiutkie sandałki HEGO's. Miały być prezentem na dzień dziecka, ale okazały się ciut za małe.
Więc polecam! Nówka sztuka, rozmiar 36, za 159zł zamiast 499zł!
Cyk link do allegro.
Wracam do dalszych porządków :)

poniedziałek, 9 lipca 2012

Chanel, Illusion d'ombre

Mam takie ogromne mnóstwo nowości, że aż nie wiem, czym się zająć.
Ponieważ jestem makijażową nogą, postanowiłam wykorzystać dzisiejsze wolne i światło i tryliard innych czynników i pokazać mój dzienny makijaż na szybko, udający, że coś potrafię ;)
Zawsze marzyło mi się robić o poranku idealne kreski i lecieć w świat, ale słowo daję, kresek nie umiem. Testowałam ogromne mnóstwo eyelinerów, pędzelków, pisaków etc. i ciągle nic. Aż trafiłam na cienie w musie (których nota bene też nigdy nie używałam) i nie zaaplikowałam ich sobie zwykłym skośnym pędzelkiem. Przepadłam!
Więc dziś będzie o musach Chanel, kolorze 84 epatant i 85 mirifique.

czwartek, 5 lipca 2012

nie-kosmetycznie

Pogoda jaka jest- każdy wie. Wszelkie moje kosmetyczne pomysły odkładam na bok, bo z twarzy wszystko spływa, ręce się lepią i ogólnie nic się nie chce. Kosmetycznie rzecz jasna. Ale żeby odgonić ten upalny marazm i niechciejstwo, postanowiłam coś upiec. I żeby nie było, że poszłam na łatwiznę i znów kręcę babeczki, tym razem wzięłam na tapetę ciastka z ciasta serowego według starego przepisu mojej babci (jej mamy i jak mniemam jej babki). Niestety jej przepis nie przewiduje pieczenia w piekarniku elektrycznym, dlatego z tym fantem musiałam sobie poradzić sama.
A wszystko zaczęło się od tego, że trafiłam do jakiegoś osiedlowego sklepiku na Hucie z pięknymi owocami.


tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro...

Postanowiłam się zminimalizować. Wydawać mniej pieniędzy. Nosić mniejszą torebkę. Zrobić listę masthewów i się jej trzymać. Jeść regularnie. Pójść na siłownię. Takie piękne plany. I co? I mi źle.

wtorek, 3 lipca 2012

Soap&Glory, The Greatest Scrub of All, facial exfoliator

Miała być notka z eksperymentalnym makijażem, ale nie wyszło ;) Wpakowałam się dziś kosmetyczce na fotel, zrobiła piling kawitacyjny i moja twarz powiedziała wyraźnie: nie pokazuj mnie! Dlatego teraz parę słów o peelingu do twarzy Soap & Glory.
Dużo o nim słyszałam, sporo czytałam, a że mam problemy z cerą, pomyślałam: czemu nie? Zdobyłam, spróbowałam. I jakoś się nie zachwyciłam.