niedziela, 26 sierpnia 2012

urodziłam!

To był bardzo ciężki weekend, z niewielką ilością snu i hektolitrami kawy.
Urodziłam.

Zbieraliśmy się od czwartku, w piątek byłam już w pełnej gotowości, a pełna nerwów, co to będzie. Nigdy nie widziałam na żywo stworzenia młodszego niż trzy miesiące, a tu miałam oglądać narodziny małych rudych kudłaczy. W  sobotę rano Amber zaczęła rodzić. Dla nas obu był to pierwszy raz i niestety (a może stety) dla mnie nie zakończył się na biernym oglądaniu.
Na świat przyszło sześć dziewczynek oraz czterech chłopców. Ostatnią piątkę przyjęłam własnoręcznie. Wszystkie żyją i mają się świetnie, choć przy oczyszczaniu z wód płodowych jednego z nich było mi już słabo i zaczynałam panikować.  Skończyło się dobrze, choć bardzo późno.
Czuwałam nad nimi cały dzień, Ambusia jest cudowną matką, a ja już nie boję się o szczenięta naszych maluchów. Dziś nawet przez kilka godzin, gdy kudłata mama pojechała na poporodowe oględziny do weterynarza, byłam mamą zastępczą, czego dowodem są wyciumciane na obojczykach malinki ;) oraz dekolt zaprawiony szczenięcą kupką. Taka maseczka ;)

Więcej informacji o maluchach znajdzie już wkrótce tutaj.

A ja idę odpoczywać, bo po tych trzech dniach czuwania i ciężkiej pracy, ledwo wróciłam do domu w jednym kawałku i wolałabym tego nie zepsuć ;)

16 komentarzy:

  1. Hahaha myślałam, że ty urodziłaś jak zobaczyłam tytuł posta ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. efekt osiągnięty ;) ale tak zupełnie poważnie, tak z młodą parłam, że myślałam, że się posikam :P

      Usuń
  2. sliczne slodziaki...gratuluje udanego porodu hehe:)
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie śliczne szczurki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łojeja jeja <3

    Ja też się dałam wrobić! Myślałam, że to Twoje dziecię przyszło na ten dziwny świat. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale kochane! Gratuluję nowych dzieciątek:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej jakie śliczne ! Oczu oderwać nie można :)

    OdpowiedzUsuń