...do następnego razu ;)
Ale tak całkiem serio, pokazuję ostatnią część zakupów przywiezionych z Anglii :)
Na początek pielęgnacja ciała.
Lotion Dove dostałam od mamy. Kazała koniecznie spróbować ;)
Antyperspirant Vaseline był potrzebą chwili, zapomniałam swojego z domu. O dziwo jest całkiem fajny. Nie brudzi, nie bieli, utrzymuje długo świeży zapach, a pocenie w normie.
Krem do rąk Vaseline, tym razem wersja antybakteryjna. Uznałam, że będzie idealny do pracy :)
Sanctuary, scrub do ciała. Miniatura, ale znając markę, wystarczy na 2-3 użycia.
BalanceMe, żel pod prysznic, kiedyś już pojawił się na blogu w denku. Tak, angielski GlossyBox też go miał :P
Balsam do ciała Yves Rocher powinien być w butelce i nazywać się mleczko. Jest płynny. O reszcie napiszę później.
Masło otulające Sanctuary towarzyszy mi teraz niemal codziennie. O czymś to świadczy ;)
Mini żel pod prysznic YR to gratis dorzucony do zakupów. Tak, drugi taki dostałam w GB (ja się pytam, dlaczego nie jagodowy TBS lub ten żel z Acai?!).
Krem do rąk Sanctuary jest absolutnie obłędny. Sięgam po niego bezwiednie, mimo że postanowiłam sobie zużyć najpierw Decubal ;)
Mini charity pot z Lush to fajne balsamidło do torebki 'na wypadek wszelki'.
Pięlęgnacja twarzy:
Lush, Tea Tree Water - cudowny tonik!
Lush, Angels on Bare Skin. Pokazywałam po pierwszej wizycie w Lushu. Coś o nim skrobnę ;)
Lush, Herbalism. Używam każdego ranka. Cieszę się, że po niego wróćiłam.
Lush, Ultra Blast. Miałam ochotę na najmocniejsze pastylki. Te nie są jakieś mega, ale fajnie działają.
DHC, Deep cleansing oil. Czaiłam się od dawna, ale bałam się kupować na ebayu (sporo naczytałam się o podróbach tego olejku). Kupiłam (rękami mamy) w internetowym sklepie DHC w Anglii. Nie żałuję żadnego funciaka.
Miniaturki Sanctuary: żel do mycia, tonik i peeling. Najpierw wykończę Lusha, ze względu na termin przydatności. Więc się teraz nie wypowiem.
Maska chłodząca YR to nowość, którą zgarnęła dla mnie mama ;)
Soap&Glory, żel do mycia twarzy - pisałam o nim tutaj. Kupiłam, gdy okazało się, że żel zostawiłam w domu, a myć się trzeba.
Dodatkowo jakieś próbki, płatki pod oczy i mgiełka do twarzy anatomicals. Znam ją ze swojego GB ;)
No. Więc to by było na tyle. W kwietniu wpadły do mnie już tylko lakiery do paznokci i oczekuję na mini zamówienie z Bańki. Moja kosmetyczna szafa znów pęka, więc wracam do odwyku. Pojawiła się też na blogu zakładka Wishlist, gdzie umieściłam produkty, za którymi wzdycham już dostatecznie długo, by je nabyć. DHC już skreśliłam ;)
Coś Was zainteresowało?
jejciu same pyszności :D
OdpowiedzUsuńno :D najlepsze, że większość już w użyciu.
UsuńSame super rzeczy. Zazdroszczę lusha!
OdpowiedzUsuńa długo wokół lusha chodziłam niezdecydowana :P
UsuńGigantyczne zapkupy! LUsh zazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńkochana, maksymalny bagaż dokupiony, a i tak mam musiała paczkę dosyłać, bo paru rzeczy zapomniałam :D
UsuńSporo przyjemnosci :)
OdpowiedzUsuńowszem :)
UsuńLush króluje w zakupach ;) Ciekawe kosmetyki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dzięki :)
UsuńWszystko! Używaj i recenzuj.
OdpowiedzUsuńjuż nawet porobiłam trochę zdjęć :D
UsuńWspaniałe zakupy:)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńSporo zakupów i to tak wspaniałych
OdpowiedzUsuńno :D
UsuńSporo ;) szczególnie interesuje mnie Lush ;)
OdpowiedzUsuńmnie też :P intensywnie się właśnie używa.
Usuńmało co znam niestety, ale chętnie bym poznała;) mam nadzieję, że obkupię się tak jak Ty jak w końcu zaszczycę Anglię;)
OdpowiedzUsuńleć i eksploruj :D zakupy tam mogą nie mieć końca :P
UsuńAle cudowności!! Lush <3
OdpowiedzUsuń:)
UsuńProszę, proszę ileż tu dobra wszelakiego! Niech Ci dobrze służą.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
część już służy :))
Usuń