sobota, 11 maja 2013

a kulka na to niemożliwe!

Na wstępie kilka słów update'u. Ostatnio bywam tu rzadziej, ale w pracy ogarniam dziennie taką ilość systemów, aplikacji i programów, że w domu rzadko włączam komputer. Na dodatek w biurze zablokowali nam dostęp do blogspota ;)
Staram się czytać Was regularnie, ale na odpisywanie czasem już nie mam czasu.
I podobnie jest z pisaniem. Pomysłów mam morze, ale czasu na robienie zdjęć mniej. Ale dziś mam wolny weekend, więc wpadam z szybciutką króciutką recenzją kolejnego produktu YR.
 Dzisiaj kuleczka z meksykańskim aloesem. Yves Rocher, Jardin du Monde, Mexican Aloe Vera Pulp.

Nie lubię kulek. Bo długo schną, bo potrafią się lepić, bo jakoś słabo chronią, bo często czuję się po nich brudna, no i często gryzą się z zapachem perfum. Dlatego na pewnym etapie kulki przestałam kupować. Sama się sobie dziwiłam, gdy kiedyś dawno do jakichś zakupów dorzuciłam tę kulkę. Stała długo i czekała na akt litości. Raz się zapomniałam, nie dokupiłam antyperspirantu w sprayu, musiałam sięgnąć po to. I wiecie co? Pierwszy raz w życiu nie marudziłam!
Kulka przyjemnie odświeża, ogranicza pocenie, nie gryzie się z zapachami, bo sama jest bardzo neutralna, długo utrzymuje przyjemny zapach i delikatnie nawilża skórę. Użyta po goleniu niweluje uczucie podrażnienia.
Na dodatek najlepiej sprawdza się w wysokich temperaturach (!). Szybko wysycha, zostawiając skórę przyjemnie gładką i miękką. 
Mam jeszcze ochotę na kulkę z Vichy, tak dla porównania. Ale pierwszy raz w życiu było mi smutno, że kulka się kończy.
Znacie, lubicie?

PS. O czym chciałybyście poczytać następnym razem? :)
PS2. W kuchnia+ właśnie stara (w sensie stary odcinek :P) Martha Stewart zaprosiła Manolo Blahnika, kolejny raz ślinię się do jego projektów.

13 komentarzy:

  1. ja lubię kulki z nivea ale mama nie pozwala mi ich używać bo podobno zwiększają ryzyko zachorowalności na raka. tak to jest jak się ma w domu pielęgniarkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ta pewnie też, ale póki co nikt mi nie mówi :P

      Usuń
  2. Nie znam tej, ale mam inną z YR:)
    pozdrawiam
    http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  3. Tęsknięęę! Odblokuj blogspota w pracy ;)
    Od roku używam blokera i w ogóle zapomniałam o wszystkich kulkach, sprayach, sztyftach i mam luz :D

    OdpowiedzUsuń
  4. \Nie znam, ale teraz chcę poznać po tym co piszesz :) Ja używam zieloną kulkę z Vishy jesy naj naj, polecam Ci wypróbować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie to jest następna rzecz do kupienia :)

      Usuń
  5. a to niedobraki! jak mozna zablokowac blogspota?:( widze, ze ostatnio YR pierwsze skrzypce gra:) ostatnio nic nie kupuje z tej firmy i nie jestem na bierzaco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no też nie wiem. FB rozumiem, ale blogspota? :P
      a ostatnio ostro zużywam i YR jest sporo w zapasach ;)

      Usuń
  6. a ja właśnie lubię kulki ;P Ziaję od roku stosuję :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Preferuję sztyfty, ale od czasu do czasu robię skok w bok w kierunku kulek właśnie z YR. Bo są delikatne i pięknie pachną. Nie wiek o którym Vichy piszesz, ja miałam ten:
    http://www.vichy.pl/produkty-do-pielegnacji-ciala/dezodorant-24h-do-skory-suchej-z-ultra-absorbujacym-mineralem-dezodoranty/p2910.aspx
    I nie polecam, nabawiłam się swędzącego podrażnienia :(

    OdpowiedzUsuń