Wahałam się między nowym MummyBoxem a notką urodzinową, ale wczorajsza piękna pogoda przyniosła nowy temat.
Dziś biorę na warsztat posiadane przeze mnie mazidła do ust. Tym razem dużo zdjęć, swatchy, trochę opinii ;) Zapraszam!
Najpierw nagie usta bez mazidła.
Nude i brązy
Celia, Pomadka Nude, 606. Na moich ustach kolor niemal niezauważalny, taki błyszczący nudziak, a jakoby go nie było. Z bliska widać, że podkreśla każde załamanie ust, ale z daleka wygląda całkiem miło.
Yves Rocher, Moisturizing Cream Lipstick, 106 Mauve. Bardzo intensywny ciemny brąz, lekko lśniący. Nigdy nie noszę go w takiej postaci, bo zupełnie się w takim kolorze nie czuję. Jeśli go używam do codziennego makijażu- wklepuję odrobinę palcem w wargi. Taki efekt jest bardzo przyjemny, daje świeży nienachalny wygląd.
Róże
Tych mam zdecydowanie najwięcej, bo to moje ulubione kolory mazideł do ust.
Clinique, Superbalm Moistirizng Gloss, 10 Grapefruit. Jedyny błyszczyk w całej kolekcji. Nie lepi się, nie klei, nie ściera z ust, nie łapie włosów. Nie wysusza ust. Nadaje się też do nabłyszczania pomadek, bo w zasadzie jest bezbarwny.
Helen E Cosmetics, Marshmallow. Daje satynowe wykończenie, dobrze kryje. Na razie mam za krótko, by powiedzieć coś więcej.
Jelly Pong Pong, Lip Frosting, Irish Cream Pavlova. Mały dziwaczek z angielskiego GlossyBoxa. Nie umiem się do niego w pełni ustosunkować. Pachnie obłędnie! Słodka, owocowa guma balonowa. Producent mówi, że można go używać również do policzków, ale jak dla mnie jest zbyt lepki do tego celu. Fajnie natomiast używa się go na usta, bo przyjemnie nawilża, daje delikatnie różowy kolor, po chwili przestaje się kleić i dość długo się trzyma. Irytuje mnie tylko aplikacja, bo z tubki ciężko (ma ogromny otwór), a dłoń trzeba szorować, bo się lepi. Ma w sobie baaardzo drobny srebrny shimmer.
Celia, Pomadka Błyszczyk, 514. W blogosferze chwali się pod niebiosa serię Nude, a moim zdaniem Nude tej serii do pięt nie dorasta. Genialne krycie, łatwa aplikacja, drobny niebieski shimmer rozjaśniający zęby, przyjemne nawilżanie. I przeuroczy winogronowy zapach. Jest szansa, że rozejrzę się za innymi kolorami.
Sleek, True Color, 773 Candy Cane. Nie będę ukrywać, że to najboleśniejszy ze wszystkich kolorów. Jest cudownie intensywnie 'oczojebny', matowy. Niestety aplikacja to koszmar. Produkt nakłada się wszędzie poza granicą ust. Tworzy prześwity. A co najgorsze, nierównomiernie się zjada i do tego drastycznie szybko. Będzie to jednak dobry materiał do sprawdzenia działania Lipcote'a, który niedawno trafił w moje łapy/
Hean, City Fashion Long Wear Lipstick, 164 Sweet Kiss. Seria o satynowym wykończeniu, które szybko na ustach matowieje. Są dość trwałe, dość równomiernie się zjadają, nakłada się je całkiem przyzwoicie (trzeba tylko poprawić górną wargę). Trzeba mieć do nich wypielęgnowane usta.
Korres, Mango Butter Lipstick, 54 Fuchsia. Mój ulubiony korresowy kolor. Intensywnie różowy z drobnym niebiesko-srebrnym shimmerem. Doskonale nawilża, łatwo się aplikuje, równomiernie zjada. Zawsze mam choć jeden kolor w kosmetyczce.
Kryolan for GlossyBox, Glossy Pink. Pomadka z któregoś tam Glossy Boxa. Bardzo ją lubię. Nadaje ustom świeży i naturalny kolor. O ile wierzchnia, lekko błyszcząca warstwa ściera się dość szybko, o tyle sam pigment utrzymuje się na ustach bardzo długo. Idealny kolor na codzień. Używam zamiast nudziaków, bo nie czuję się w niej tak trupio, jak we wszystkich nudziakach, które przez moje ręce się przewinęły.
No7, Stay Perfect, Classic Rose. Piękny, brudno różowy kolor. Pomadka kremowa, o podobnych właściwościach do pomadki z GlossyBoxa. Bajecznie się ją nakłada, delikatnie nawilża usta.
Korres, Mango Butter Lipstick, 24 Purple. Właściwości jak we wszystkich pomadkach tej serii, niezłe krycie. Kolor można stopniować. Ta wersja kolorystyczna nie ma żadnych drobinek.
Hean, City Fashion Long Wear Lipstick, 155 Sweet Plum. Właściwości jak w kolorze 164. Na ustach potrafi być niemal fioletowa.
Czerwienie
W czerwieni na ustach czuję się staro i zbyt dosłownie. Dlatego posiadam tylko dwie pomadki w tej kategorii.
Korres, Mango Butter Lipstick, 18 Peach. Na dobrą sprawę pomadka jest niemal transparentna. Podbija za to naturalny kolor ust, które wydają się lekko czerwone. Idealna opcja na codzień zamiast pomadki nawilżającej. Niestety już się kończy.
Rimmel, Lasting Finish Lipstick, 170 Alarm. Klasyczna intensywna czerwień o kremowym wykończeniu. Trzymam ją tylko na wszelki wypadek, więc o właściwościach się nie wypowiem.
Uff, mam nadzieję, że w jakiś sposób takie podsumowanie ułatwi Wam ewentualny wybór koloru ;)
A teraz lecę świętować.
Tez mam Alarm z Rimmela! Bardzo lubię tę czerwień, długo się trzyma i ładnie schodzi, równomiernie.
OdpowiedzUsuńKusisz szminkami z Korresa :)
ja się boję tego koloru. Nie zliczę, ile razy go nakładałam iii... zmywałam :D
Usuńale kolorowo się zrobiło :) super kolorki! wiele w moim guście, zwłaszcza te delikatuśniejsze :D
OdpowiedzUsuńja uwielbiam korresa- najlepsza opcja na codzienny szybki makijaż. I taki delikatny nienachalny efekt.
UsuńClinique, Superbalm Moistirizng Gloss, 10 Grapefruit
OdpowiedzUsuńten mi się najbardziej spodobał. na twoich ustach wygląda pięknie :)
ot niemal bezbarwny błyszczyk :)
Usuńten sleek candy cane ładnie wygląda :( szkoda, że jest taki jak piszesz :(
OdpowiedzUsuńtylko dlatego, że TAK wygląda, wybaczam mu to, jaki jest. ALe słowo daję, sprawdzę go z lipcoatem, bo może to jet jakiś ratunek :)
Usuń164 Sweet Kiss najapetyczniej u Ciebie wygląda:)
OdpowiedzUsuńfajne pomadki, ale jak zapomnę wieczór wcześniej o peelingu, to mnie męczą ;)
UsuńCelia fajnie wygląda, chyba się skuszę w końcu:]
OdpowiedzUsuńale która? ;)
Usuńszczerze oczopląsu dostałam ;D Chyba najbardziej lubię oglądać te intensywne kolorki ;>
OdpowiedzUsuńkiedyś jak dorosnę to se dopiero intensywne trzepnę ;)
UsuńKocham takie posty <3 żadnej z nich nie mam, ogólnie mam mało pomadek, ale lubię sobie pooglądać :)
OdpowiedzUsuńjakoś 9 miesięcy temu miałam jeden błyszczyk ;)
Usuń