Poszukiwanie podkładu to never ending story. Tak, wiem, że znalazłam ideał. Ideał ma jednak jedną tyci wadę- w Krakowie dostępny jest tylko w jednym punkcie (którego nie znoszę) oraz online. Na dodatek odkąd go poznałam, czyli od września, ani razu nie był na promocji, nawet podczas wyprzedaży trwał ze 100% ceną. A jednak 250zł za buteleczkę podkładu to sporo. Dlatego w międzyczasie co i rusz szukam czegoś na zmianę.
Tym razem padło na Diora- Diorskin Nude. W kolorze 022.
Z daleka na gołej twarzy wygląda nawet nieźle, prawda?
Niestety.
Pominę fakt, że kolor dobierałam jakieś 30 minut. Niestety okazuje się, że Dior oksyduje z prędkością światła, albo zmienia się pod wpływem kontaktu ze skórą, bo już pierwsze pacnięcie twarzy wywołało u mnie falę oburzenia- jestem pomarańczowa!
Dowód numer jeden. Kiepska pomarańczka, na dodatek kosmicznie trudna do rozprowadzenia. Celowo zatrzymałam się na żuchwie, żeby w pełnej krasie pokazać Wam 'dopasowanie'.
Krycie- moim zdaniem wybitnie kiepskie. Dodatkowo podkłąd bezlitośnie podkreśla na skórze wszystko, co możliwe.
Dowód numer dwa. Goły strupek i pory. Pory jak kratery.
Prawdziwe cuda dzieją się nad nosem, między oczami. Mam wrażenie, że tam podkład rozwarstwia się na tysiąc kawałków, a każdy z nich próbuje odnaleźć drogę w dół. Nie wspomnę o podkreśleniu zmarszczek, suchych skórek i totalnym przesuszeniu skóry.
Dowód numer trzy. Skórki, zmarszczki, suchość i nagromadzenie pigmentu.
Dowód czwarty i ostatni. Brwi. Pierwszy raz spotkałam się z takim zjawiskiem. Jak widzicie, podkład, który dotarł do linii brwi- momentalnie ściemniał o ton.
W skrócie: fuj. Moje noszenie Diora trwało krótko. Poza tymi wątpliwymi walorami estetycznymi bardzo mocno wysuszał i ściągał skórę. Podkreślał zmarszczki, których nie mam. Powiększał pory do rozmiaru kraterów.
I z każdą godziną ciemniał.
Czytałam o nim tak wiele pozytywnych opinii, że aż ciężko mi uwierzyć we własną recenzję. To jednak dowodzi faktu, że każdy ma inne potrzeby. Niestety Diorskin Nude moim potrzebom nie potrafi sprostać.
Wygląda okropnie :/ a szkoda bo także słyszałam wiele dobrego na temat tego podkładu
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego skusiłam się na próbkę :(
UsuńA on był na mojej lišcie 'do obczajenia i pewnie kupienia'! Nie znoszę drogich bubli...
OdpowiedzUsuńArmaniego polecam ;)
UsuńPowiadasz? Chyba go sobie obejrzę jak tylko wpadnie mi trochę pieniędzy do kieszeni...
Usuńpowiadam. Poza dostępnością nie mam mu nic do zarzucenia.
Usuńja tak miałam z podkładem lancome, że na mojej twarzy wyglądał jak gustowny samopalacz ;P a biorąc pod uwagę, że był to ten 24h to był kryjący więc byłam pomarańczką ;P Za to moja mama skorzystała z próbek bo na niej wygląda świetnie. U mnie to jakaś pomyłka od aplikacji, po smugi, po kolor. Stanowczo trzymam się Bobbi Brown ;P i też Burżuj Healthy mix mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńNa mnie nowy lancome wyglądał jak oślizgły glut. Fuj.
UsuńAle może się bb przyjrzę na dniach.
UsuńNo koszmarek potworny :(
OdpowiedzUsuńMasakra! Bardzo źle to wygląda.
OdpowiedzUsuńPrzykre, nie?
Usuńsrający kocurze mój:* ja cię nawet z orange na twarzy biorę hahaha
OdpowiedzUsuńSuuuper :D
UsuńKOCHAM CIĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘ
UsuńA jak to to wysusza skore!
OdpowiedzUsuńDramat. Aż miałam ochotę zdrapać go sobie z twarzy.
UsuńKurczę, po Diorze człowiek się spodziewa czegoś więcej:/
OdpowiedzUsuńNo właśnie.
UsuńI kto by się tego spodziewał po Diorze?! Dobrze że trafiłam na Twój blog i recenzję:)
OdpowiedzUsuń(*-*)
Zapraszam Cię do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu :)
Cieszę się, że pomogłam :)
Usuńech miałam próbkę i takie same odczucia jak Ty, niestety porażka.
OdpowiedzUsuńUff, trochę mi ulżyło. Jakby nie było, nie widziałam niepochlebnych recenzji tego podkładu.
Usuńja chyba jakąś widziałam, ale faktycznie raczej pochlebne recenzje, dziwne;)
Usuńwidocznie w złych kręgach podczytuję :P
UsuńPrzepraszam, ale faktycznie wygląda koszmarnie.
OdpowiedzUsuńWybaczam ;) bo masz rację :P
UsuńFaktycznie nie wygląda to najlepiej.
OdpowiedzUsuńo kurczaki, jaki paskud :/ ja z Diora mam tylko jeden podkład, którego kocham i wielbię nad zycie i nigdy takie numery się z nim nie działy..
OdpowiedzUsuńFaktycznie, efekt końcowy na minus.
OdpowiedzUsuńFaktycznie nie wygląda dobrze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na konkurs :D
http://crazyworld1000.blogspot.com/2013/02/konkurs.html
Słyszałem wiele dobrego na temat tego podkładu. Dobrze, że zrobiłaś recenzję. Niestety okazuje się, że Dior nie dla mnie. Ulubieńcem pozostanie Estee Lauder DW : ))
OdpowiedzUsuń