Jak wiecie (albo i nie wiecie) ostatnie tygodnie spędzam w łóżku. Względnie na kanapie. Albo na sofie. Leżę, siedzę, czytam, oglądam, przeglądam i próbuję nie umrzeć z nudów. Zdarzyło mi się raz wyrwać na zakupy- ale wróciłam bez zakupów, z bólem wszystkiego. W skrócie- od bardzo dawna nie kupowałam. Nawet online. Pospływały do mnie przeróżne paczuszki zamówione w grudniu lub na początku stycznia, ale od tamtej pory- cisza.
W tym samym czasie przebadałam czeluście swoich szuflad i zadałam sobie pytanie: po co mi tyle tego?
16. Tyle naliczyłam miziadeł do ciała. Masła, balsamy, lotiony. Nie licząc olejków. Dla niektórych to mało- dla mnie bardzo dużo. Taki sam nadmiar dotyczy peelingów, żeli pod prysznic, maseczek do twarzy bla bla bla. Starałam się zrozumieć, jak do tego doszło. I już wiem ;)
Wiecie jak to jest, gdy chce się robić zakupowy odwyk i nie kupuje się nic? W środku wszystko się kumuluje i kiedy już można się wybrać, pooglądać, pomacać, wybrać- bierze się wszystko. Jestem ewidentną ofiarą tego smutnego mechanizmu. Co gorsza, swoje zachowanie zawsze tłumaczyłam w ten sam sposób: ale to tylko żel pod prysznic- i tak się zużyje. Prawda. Prawdą jednak jest też to, że powstrzymywanie w sobie chęci zrobienia zakupów prowadzi do kuriozalnych sytuacji- zamiast kupić jedną- dwie rzeczy, po które poszłam- wracam z rzeczami kilkunastoma.
W życiu jestem minimalistką. Mój minimalizm dotyczy wnętrz, ubrań, dodatków, kosmetyków kolorowych. Ale w jakiś dziwny sposób odbiegłam od minimalizmu w pielęgnacji.
Zrobiłam rachunek sumienia. To poniekąd efekt moich noworocznych postanowień, poniekąd efekt przymusowego odwyku, a po trosze chęć powrotu do minimalizmu we wszystkich sferach życia.
A ponieważ nic nie działa na mnie tak dobrze, jak publiczna spowiedź, oto się spowiadam i obiecuję poprawę.
Jaki jest mój cel? Zejść do par. Im mniej będę mieć, tym częściej będę mogła chodzić na zakupy i tym mniej będę wydawać 'na zapas'. Ergo w krótkim czasie uda mi się zbilansować potrzebę kupowania i potrzebę minimalizmu.
W praktyce oznacza to ograniczenie się do dwóch produktów z tej samej grupy (kremy, masła, żele), poza: olejkiem, płynem do kąpieli, kosmetykami do włosów, peelingiem do twarzy, maseczkami do twarzy, tonikiem czy żelem do higieny intymnej- które mam zamiar posiadać tylko w jednej sztuce ;)
Podobna lista nie ominęła kolorówki, ale tu od dawna starałam się być twarda (okazuje się, że w nadmiarze posiadam tylko kredki do oczu ;)).
Dlatego też serdecznie zapraszam Was na kolejną blogową WYPRZ. Tym razem środki ze sprzedaży nie zostaną przeznaczone na zakup kosmetyków ;)
PS. Tak tak, możecie się śmiać, ale posiadanie 4 szuflad kosmetyków naprawdę zaczęło mnie przytłaczać.
Powodzenia życzę :) Mi 16 balsamów starczyłoby pewnie na 1,5 roku. Nie wytrzymałabym tyle bez zakupu nowego.
OdpowiedzUsuńno właśnie ja też, dlatego muszę być teraz twarda, dużo miziać i kupić nowe :P
UsuńNo to coś dla ciebie zapasy wykorzystaj i zakupuj się ile wlezie<3
OdpowiedzUsuńrazem pójdziemy z torbami <3
UsuńPrzyznaję, że ja nigdy nie miałam problemu z robieniem zapasów pielęgnacji. Mam nieco zbyt wiele tuszy do rzęs i szminek ;) ale jeśli chodzi o pielęgnację? Też nie za bardzo rozumiem ten pociąg do. Przecież balsamy nadal będą stać na półkach! (Chyba, że mówimy o edycjach limitowanych, oczywiście ;))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
no patrz. A ja jak mam dwa tusze otwarte w tym samym momencie, to mam wyrzuty sumienia :P
Usuńja również staram się być minimalistką
OdpowiedzUsuńwitaj w klubie ;)
Usuńtrzymam kciuki, by się udało! ja sama ciągle staram się sobie narzucić jakieś rygory, bo zapasów mam co nie miara.. ale różnie wychodzi.. za dużo wszędzie dobroci mnie woła :P
OdpowiedzUsuńno Marti, przecież wiem, jak Twoje zakupy wyglądają :P
Usuńoj tam oj tam, już mi nie wypominaj :P
UsuńMnie przydałby się taki ban na żele pod prysznic :P Z natury też jestem minimalistką, ale w tej kwestii natura przegrywa :P
OdpowiedzUsuńskądś to znam ;) (no dobra, ale limitek nie można sobie odmawiać :P)
Usuńw takim razie trzymam kciuki...ja również mam podobne postanowienie noworoczne...minimalizm i umiar, logiczne i zdrowo rozsądkowe zakupy to podstawa tych zasad ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z posiadaniem 1-2 produktów do pielęgnacji z tej samej grupy, też będę do tego dążyła :)
OdpowiedzUsuńpostanowiłam zużywać i to konkretnie aby podobnie tak jak ty mieć minimalizm ;) Co do kolorówki to jestem minimalistką. Gorzej z pielęgnacją.
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie z cieniami i lakierami. Mimo że mam masę i w zasadzie mi wystarczy, to zawsze skuszę się na coś nowego bo " takiego koloru jeszcze nie mam! " (to nic, że użyje raz, dwa.. albo w ogole...!)
OdpowiedzUsuńCiężkie jest życie kobiety ;D ale i tak to uwielbiam ;)
Kochana, życie jest za krótkie na takie rygory ;)
OdpowiedzUsuń