sobota, 23 marca 2013

all for eve - eve's balm

Dawno temu z MummyBoxie znalazłam małe białe pudełeczko z wielkim napisem all for eve na froncie. Pooglądałam, pomacałam, poczytałam, odłożyłam. Stwierdziłam, że poużywam, kiedy opróżnię nieco zapasy balsamideł do ust.
I z końcem stycznia zabrałam się za tego cudaka. Co o nim myślę?

Po pierwsze Eve's Balm to nie tylko balsam do ust. To wielofunkcyjny balsam naprawczy. Napakowany tryliardem dobroczynnych składników i ekstraktów ma pomagać w szybszej regeneracji skóry.

Początkowo używałam go do spierzchniętej skóry ust, później również do zmaltretowanych skórek, powoli włączyłam go do pielęgnacji zerwanych płytek paznokci, a na końcu zaszalałam i nałożyłam go na suche placki na twarzy.
Działanie? W każdej dziedzinie 100% powodzenia!
Eve's Balm to takie gęste zwarte mazidło o kolorze wazeliny zamknięte w sympatycznym białym gumowym pudełku z małym lusterkiem w środku. Nie miałam najmniejszego problemu z otwieraniem opakowania, nie zdarzyło mi się również, żeby otworzyło się samodzielnie w torebce. Opakowanie się nie brudzi, a że jest białe- nie widać na nim odciśniętych paluchów.
Balsam jest przezroczysty i choć przypomina wazelinę, jest o wiele łagodniejszy w dotyku. Pod wpływem ciepła nabiera się palec. Nie da się go nałożyć jak masełka- nie da się go nabrać. Wybiera się tylko tyle, ile widać na zdjęciu- po rozsmarowaniu na pożądanej partii ciała nabieramy kolejną mikrowarstewkę itd.
Balsam jest kosmicznie wydajny. Używam go niemal 2 miesiące i dorobiłam się mini wgłębienia na jakieś 0,5mm na środku pudełka.
Ponieważ w opakowaniu znajdziemy aż 7g produktu, śmiem twierdzić, że wystarczy na baaardzo długi i namiętny romans z użytkownikiem.
kilka słów od producenta
Działanie
Na ustach produkt sprawdził się znakomicie. Moje usta po przelotnej przygodzie z Carmexem wołały o pomstę do nieba. Wargi popękały, miałam sporo suchych skórek, a ciężko było mi wykonywać peeling- tak bolały. Balsam nakładałam codziennie wieczorem i czasem rano. Drugiego dnia mogłam spokojnie jeść. Po 5 dniach pęknięcia były już porządnie zasklepione i mogłam jeść i śmiać się bez obaw, że coś popęka. W kolejnych dniach było tylko lepiej. Na dziś usta są nawilżone, miękkie i nie wymagają peelingu.
Skórki i paznokcie. Po wtopie z odżywką Eveline trzymałam palce zawinięte plastrami, unikałam dotyku, zaniechałam pielęgnacji dłoni. Po zdjęciu plastrów moje skórki był wysuszone i sztywne, drapały skórę. Płytka była wiotka i bolała przy każdym dotyku. Po wmasowywaniu balsamu w skórki zauważałam zdecydowaną poprawę- skórki były miękkie, nabrały elastyczności. Kiedy zaczęłam wcierać balsam w same paznokcie, ból powoli ustawał a sama płytka zaczynała lekko twardnieć. Nie była to drastyczna różnica, ale mogłam wykonywać codziennie czynności bez płaczu ;) po jakimś czasie paznokcie wzmocniły się na tyle, by traktować je odżywką nawilżającą z Essie. Przyznam szczerze, że działaniem na paznokcie byłam najbardziej i najmilej zaskoczona.
Ostatni test przeprowadziłam na skórze twarzy. Nie wyglądało to estetycznie, bowiem balsam świeci i skóra wyglądała jak oblana jakimś tłuszczem ;) ale (!) udało mi się pozbyć suchego placka między brwiami oraz z lewej powieki. Wystarczyły 4-5 aplikacji i zniknęły suche skórki, placuszki i uczucie ściągnięcia.
skład imponujący nawet dla mnie- laika
Na dodatek balsam ma przyjemny delikatnie cytrynowy (?) zapach.
Przyznam szczerze, że żałuję, że sięgnęłam po niego tak późno. Obawiałam się, że balsam wielofunkcyjny nie poradzi sobie porządnie z żadnym problemem, a bardzo mile się rozczarowałam. Wiem, że niektórzy z Was do takich zadań specjalnych trzymają w domu krem Dove czy starą dobrą Niveę. Używałam obu i stwierdzam, że do tego malutka z All for eve nawet się nie umywają. Na dodatek Eve's Balm zajmuje niewiele miejsca i można nosić go w torebce.

Balsam dostępny jest w UK za kwotę ok. 5 funtów. Na ebayu znalazłam kilka sztuk za 7-9$. Najlepiej chyba szukać lub ściągać przez znajomych :)

Czy polecam? Oczywiście!

Znacie? Używacie? Jakie są Wasze produkty na nagłe wypadki?

9 komentarzy:

  1. na pierwszy rzut oka bardzo przyjaźnie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. patrz jaki wielofunkcyjny ;P U mnie akurat nie zdają egzaminu produkty do ust, które na samym początku mają olejek rycynowy ;/ Tutaj tego nie ma, więc moglibyśmy się polubić.

    OdpowiedzUsuń
  3. wygląda zachęcająco./.
    ja nigdy nie słyszałam o tym produkcie...

    pozdrawiam serdecznie
    Marcelka Fashion

    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam, ale chętnie poczytałam o nim. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. opakowanie śliczne, działanie też mnie zaciekawiło

    OdpowiedzUsuń
  6. dziękuję za tą recenzję:* kurcze wychodzi na to, że muszę go mieć:] kupię sobie go na feelunique jak się jakaś promocja trafi;]

    OdpowiedzUsuń
  7. Aktualnie uzywam Tisane na moje usta.Może kiedys sie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A już miałam się pytać jak tam Twoje nieszczęsne paznokcie!
    Nie słyszałam nigdy o nim a teraz mam jeszcze większą ochotę na powrót do GB ..

    OdpowiedzUsuń