wtorek, 19 marca 2013

miłości z tego nie będzie...

Nie tak dawno zamęczałam Marti pytaniami o cienie MACa i już już jechałam do salonu... i nie dojechałam.
W ramach pocieszenia i konieczności sprawienia sobie w końcu prezentu urodzinowego wyklikałam kilka cieni Catrice, o których słyszałam wiele dobrego.
Na szczęście zamówiłam tylko trzy kolory, bo już po pierwszych testach czuję, że nie będzie między nami chemii. Kolory wybrałam przepiękne, ale niestety ani pigmentacja, ani aplikacja mnie nie zadowoliły.
Palnęłam na szybko kolorowe oko, najbardziej zadowolona jestem z kuleczki Hakuro, makijaż wyszedł (jak na moje potrzeby) znośnie, ale ile się namęczyłam z osypującymi się cieniami to moje.
Na brwi nie patrzcie, bo próbuję wrócić do starego kształtu ;)

Coś czuję, że wizyta w MACu jest mi jednak pisana...

20 komentarzy:

  1. Na temat MACa się nie wypowiem, bo nie używałam. O Catrice natomiast mam do powiedzenia tylko, że nie pałamy do siebie miłością... ba nawet nie sympatią:( Mam podobne odczucia jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, zupełnie mi się nie podobają :(

    OdpowiedzUsuń
  3. nienawidzę sypiących się cieni. są okropne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam kilka tych cieni i jak dla mnie są ok:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że nie przypadły Ci do gustu. Ja mam jeden cień Catrice - C'mon chameleon i sprawdza się u mnie bardzo dobrze, nie mam z nim problemów

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja właśnie mam ochotę je wypróbować;)

    OdpowiedzUsuń
  7. mam jeden cień z catrice ale zdecydowanie nie przypadł mi do gustu ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo słaba pigmentacja. Nie miałam nigdy Catrice. Polecam cienie Inglota.

    OdpowiedzUsuń
  9. uwierz mi, wizyta w MACu nie jest Ci pisana, ona jest obowiązkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Już miałam mówić, że Ciebie to rzadko co satysfakcjonuje a potem zobaczyłam zdjęcie i przyznaję Ci rację, MAC jest Ci pisany i już;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ładny efekt uzyskałaś :) a używałaś bazy? bo może by bardziej podbiła kolorki i efekt by Cię bardziej zadowolił :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też średnio przepadam za tą firmą, pomadki mnie kuszą, bo tyle się o nich mówi, ale co jak okażą się takie jak te cienie :P

    OdpowiedzUsuń
  13. No to ja właśnie miałam kupować Inglota, a trafiłam na te Hean.
    I jestem z nich bardzo zadowolona, chociaż jednak Inglot to Inglot.
    Cienie Hean na prawdę trzymają się cały dzień, bez bazy. Ja nakładam pod cienie tylko korektor Illuma Flair z Oriflame.
    Obsession podpowiedziała mi też o tym brzoskwiniowym cieniu, aby użyć go jako różu - i faktycznie - super efekt i trzyma się cały dzień.
    Pigmentacja na prawdę jest całkiem dobra, szczególnie tego ciemnego cienia.
    Minus jest taki, że jakoś ciężko nakłada się je na sucho pędzelkiem, za to przepięknie wyglądają nałożone palcem albo pędzelkiem wilgotnym. Postaram się w weekend uskutecznić jakiś Hean-owy makijaż i wrzucę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. do MACa marsz! nie broń się.. i tak Cię dopadnie :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak dla mnie cienie Catrice są do d.. :)
    Polecam Kiko, Sleeka i Maca oczywiście. A niezłe maty, chyba nawet lepsze od Macowych ma MUFE.

    OdpowiedzUsuń