wtorek, 1 stycznia 2013

noworocznie

Z podsumowaniem roku 2012 wolałam poczekać, aż się skończył.  Żeby mieć pewność, że żaden koniec świata ani inne dziwne zjawiska w tym nie przeszkodzą. Rok się skończył. Nie był zbyt udany. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że był jednym z najgorszych. Klapa na każdej płaszczyźnie. Prywatnie i zawodowo. Bilans znajomych na minusie, relacje z mężczyzną tak nieudane, że niemal rozstaliśmy się w święta. Zawodowo dół i depresja. Niby miało być fajnie, ale był to najmniej rozwijający rok odkąd pracuję. Nawet zdrowotnie był do kitu, bo kiedy już chciałam świętować zakończenie rehabilitacji- bum, kolejna operacja. Do tego wypadek z tirem i jeszcze kilka równie miłych niespodzianek. Sama się sobie dziwię, że doczekałam do końca w jednym kawałku.
Dlatego też chciałabym, że nowy rok był nieco bardziej, hmm, poukładany.
Moje postanowienia? Po kolei :)
1. Książki - lubię czytać. Niestety mam tendencję do popadania w skrajności (albo nie czytam przez rok albo czytam 24h/7dni). Aby nieco zawyżyć statystyki postanowiłam, że będę czytać przynajmniej jedną książkę miesięcznie. Mogłabym powiedzieć 2-3-4, ale chcę mieć czyste sumienie, jedną na pewno mi się uda bez względu na obłożenie, pracę czy cokolwiek innego.
2. Relaks w kąpieli. W końcu po wielu latach mam wannę. Okazuje się jednak, że od początku października skorzystałam z niej aż dwa razy. Niemniej na gwiazdkę otrzymałam bardzo apetyczny zestaw do kąpieli i dlatego mam zamiar marnować wodę przynajmniej raz w miesiącu. Nie za często, ale wymoczyć czasem kości też miło.
3. Rozwój. Nie ma to tamto, człowiek się starzeje i żeby nie wypaść z obiegu musi się rozwijać. Po pierwsze chciałabym skończyć studia. To ostatni rok i byłoby super, gdyby w końcu się udało. Jeśli się uda- na jesieni jakiś językowy kursik. Sama jeszcze nie wiem, w którą stronę iść, czy dopieszczać co znam, czy nauczyć się czegoś nowego. Ale czasu mam sporo na przemyślenia.
4. Eksperymenty. Uwielbiam gotować, ale nie mam dla kogo. Mój luby do nowości ma zęby dłuższe niż ja włosy. Mimo wszystko chciałabym jednak przetestować przynajmniej dwa nowe przepisy miesięcznie. Jeśli będzie się to wiązało z zapraszaniem ludzi, to tym lepiej ;)
5. Ruch. O ile jeszcze jakiś czas coś tam ze sobą robiłam, o tyle po dwóch operacjach kolana nie robię nic. I nie będę ukrywać, że zaczyna mnie to irytować. Zgodnie z przeprowadzonymi badaniami pomiarowymi ;) tkanki tłuszczowej przybyło (w skali 3 lat w sumie niewiele, ale odczuwalnie dla psychiki), a ponieważ w końcu mam niemal równy obwód ud, oznacza to, że moje mięśnie gotowe są na wycisk. Może umiarkowany, ale zawsze. Dlatego zakładam, że, aby nie stracić za szybko zapału i mobilizacji, co najmniej dwa razy w tygodniu znajdę czas na powolne wdrażanie się w ruch. Wliczam w to i fitness i bieganie i wszystko inne ;)
6. Żywienie. Moja kuchnia nie jest ciężka, ale z racji tego, że nie mam dla kogo gotować (okej, on ma długie zęby nawet do normalnej kuchni ;)), coraz częściej sięgam po gotowe rozwiązania i szybkie przekąski. Skoro mam już zacząć się ruszać, to chętnie połączę to ze zmianą nawyków żywieniowych. Ponieważ testowałam już przeróżne diety, postanowiłam wrócić do diety south beach, zafundować sobie dwa tygodnie odtrutki, a później racjonalnie przygotowywać posiłki. Wczorajsze zakupy mają mi w tym pomóc (bo na dziś nie ma w domu niczego, czego nie mogłabym zjeść ;)) a że nie mam dużo do zrzucenia (maksymalnie 5 kg, choć pewnie stanę na 3kg), jestem dobrej myśli.
7. Zakupy. Hohoho. Już się pośmiałam, a teraz poważnie. Końcówka roku była bardzo obfita w zakupy, dodatkowo na święta dostałam kilka rzeczy z listy życzeń/ zakupów, a ponieważ zauważyłam, że zdecydowanie za dużo wydaję na rzeczy mnie zupełnie niepotrzebne, trzeba to ograniczyć. W tym celu stworzyłam listę (bardzo długą, ale jednak listę) rzeczy, które chciałabym dostać/ kupić w nowym roku. Lista jest zmiksowana, kosmetyczna, kuchenna, ubraniowa, jednak jest w miarę konkretna. Nie zawiera wprawdzie takich rzeczy jak książki czy bieżąca pielęgnacja, ale to jest dość oczywiste- poza tym, że nad każdym zakupem będę się zastanawiać tryliard razy ;)
8. Podróże. Wiem, że mam trzy psy, ale nie chciałabym, żeby była to moja wymówka i wykręcanie się przed wycieczkami. W tym roku chcę gdzieś wyjechać. Na trzy dni, na tydzień, nieważne. Chciałabym też, żeby ten wyjazd nie ograniczył się tylko do wyprawy do Anglii na Crufts'a 2013 ;)
9. Praca. To chyba najważniejsze postanowienie. Tak, postanowiłam zmienić pracę. Trzy lata w ciągłej destabilizacji trochę mnie zmęczyły. Chciałabym dla odmiany popracować jak normalni ludzie, w określonych godzinach, za określone wynagrodzenie, z określonym zakresem obowiązków. To będzie najtrudniejszy punkt, bo intuicyjnie odrzucam wszelkie tego typ propozycje. Tym razem muszę się przemóc i przepracować w takim trybie chociaż kilka miesięcy.
10. W nagrodę za trzymanie się postanowień będę sobie kupować jedną rzecz miesięcznie spoza listy, czyli z gatunku: o mamo o mamo chcę to!

Więc na ten nowy rok sobie życzę wytrwałości, a Wam tego, czego sami chcecie dla siebie najbardziej.
Miłego!

6 komentarzy:

  1. Wszystkiego dobrego na ten Nowy Rok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie karm ja jeść lubię więc spadaj rób mi carbonare mam smaka
    Praca no to też jedno z moich postanowień.... ale mam podobnie wszystko co ubrane w jakieś ramy mnie odpycha a powinno być na odwrót. DESTABILIIZACJA JUŻ OD PARU LAT mam dość.
    Bajgla chcę niech on mi życie destabilizuje
    No i pomnika ty wiesz:P
    Ja życzę nam żebyśmy do cholery miały okazje w 4 oczy you know what i mean

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki!
    Mam nadzieję, że 2013 będzie dla Ciebie o wiele lepszy niż 2012. No ale - to w 2012 odkryłaś swój Zapach Życia, nie zapominaj!
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby ten rok był dla Ciebie lepszy od poprzedniego :*
    Trzymam kciuki za realizację postanowień :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to z książkami bardzo mi się podoba :) jeśli mi się uda to też będę tak robić

    OdpowiedzUsuń
  6. Łohoho jakie postanowienia :P Ja nie mam żadnych :(

    OdpowiedzUsuń