Miałam tę notkę wrzucić wczoraj rano, kiedy czekałam na transport na uczelnię. Ale w końcu nie zdążyłam ;)
Na szybko: co wczoraj testowałam.
Ponieważ cały dzień miałam spędzić poza domem w pomieszczeniach zamkniętych, niektórych klimatyzowanych, innych bez okien, o zmiennej temperaturze, postanowiłam przetestować moje nowe kolorówkowe zdobycze w warunkach ekstremalnych.
Co testowałam?
Baza pod makijaż: Benefit, POREffesional
Baza pod cienie: Urban Decay
Podkład: Giorgio Armani, Lasting Silk UV Foundation
Róż: Deborah
Cienie: Sleek, Bobbi Brown
Tusz: Korres
Pomadka: Korres
Rozświetlacz: Guerlain, Meteorites
Pudru brak
Korektora brak
Po pierwsze nie wiem, czy widzicie, ale sam podkład zakrywa niemal wszystkie śmieci na twarzy i o dziwo nawet cienie pod oczami. Dlatego zdecydowałam się odłożyć korektor. Po drugie podkład pięknie i delikatnie matowi skórę, więc odstawiłam puder, na wszelki wypadek wzięłam go do torebki na poprawki w ciągu dnia.
Cienie może się jakoś w oczy nie rzucają, bo użyłam zupełnie cielistych i matowych tylko po to, by delikatnie odżywić powiekę (po ciężkiej nocy miałam lekko sinawe powieki).
Pomadka kolorowa, dość zjadliwa, ale tutaj nie oczekiwałam cudów, zresztą miałam w torebce do poprawek.
Makijaż nałożyłam o godzinie 8 rano, do domu wróciłam po 21. Moje spostrzeżenia:
godz. 10
Czas mija na siedzeniu i popijaniu ciepłej kawy. Oczywiście nic się nie dzieje, makijaż na miejscu, pomadka również.
godz. 12
Skończona kawa, otwarta puszka redbulka, jedzonko- tylko malutkie ciasteczko.
Pomadka na miejscu, nos nie świeci, ale od klimatyzacji zaczynają swędzieć oczy- więc staram się nie trzeć, ale widzę, że ściagam tusz ;)
godz. 14
Jest jakaś przerwa. Od klimy mam straszne rumieńce, więc nie umiem stwierdzić, czy róż jeszcze jest ;) ale reszta: podkład na miejscu, pomadka po kolejnym napoju straciła blask, została tylko odrobina koloru, więc domalowałam usta. Zupełnie nie widzę rozświetlacza. Cienie, pomimo tarcia oka, jeszcze się trzymają.
godz. 17
Jadłam 'obiad', z pomadką powtórka z rozrywki- kolor bez lśniącej tafli, ale nie poprawiam. Trochę zaczyna świecić czubek nosa i sam czubek czoła. Nałożyłam odrobinę pudru w te miejsca. Nadal nie wiem, czy na policzkach mam róż czy tylko rumieńce. Na oczach nie mam nic, bo wytarłam i cienie i ściągnęłam tusz z górnych rzęs. Na dolnych jest, nie rusza się i nie kruszy.
godz. 20 z czymś
Koniec zajęć, podsumowanie makijażu. Podkład na bazie utrzymał się cały dzień. Mat utrzymany był przez 9h (!). Cienie na bazie schodziły opornie nawet pod wpływem tarcia, ale w końcu się poddały. Pomadka przy jedzeniu i piciu traci błysk, ale utrzymuje na ustach kolor przez kilka godzin.
Rozświetlacz w moim odczuciu zniknął bardzo szybko. Róż w którymś momencie dnia również zniknął, ale nie wiem, w którym - mój róż ma kolor mojego naturalnego rumieńca. Tusz trzyma się rzęs i trzeba się namęczyć, żeby go z rzęsy zedrzeć, ale się da ;)
Może Was to bawić, ale chciałam sprawdzić, czy produkty, których używam na codzień faktycznie są wytrzymałe i czy bazy w jakiś sposób pomogą. Z doświadczeń noszenia tego samego zestawu na gołej skórzę wnioskuję, że:
baza Benefit pomogła na dłużej utrzymać zmatowienie skóry i utrzymać na skórze sam podkład (bez śladów wytarcia, starcia, plam etc.),
cienie bez bazy pod wpływem tarcia schodzą od razu, na bazie dłużej wytrzymują mechaniczne grzebanie,
makijaż spokojnie wytrzymałby 12h w niezmienionej postaci, gdybym mu nie przeszkadzała ciągłym dotykaniem twarzy i pocieraniem bez opamiętania.
Dodatkowy wniosek- moja uczelnia ma naprawdę syfną klimatyzację i następnym razem bez kropelek do oczu i mgiełki do twarzy się nie obejdzie.
Na pocieszenie- ciasteczko. Serowe z truskawkami.
Enjoy ;)
A jak minął Wasz weekend?
Co to za mania pocierania oczu? :)
OdpowiedzUsuńA jakos tak mam, ze pocieram. Zwlaszcza jak jest tak suche powietrze jak wczoraj. Wczoraj mialam ochote wydrapac sobie oczy, ta piekly i biolaly.
UsuńJa nie mam jakiejś manii pocierania, ale jak czasami jak jest nawet taki średni wiatr to zdarza mi się łzawić ;P
OdpowiedzUsuńja chyba zawsze trę albo łzawię albo swędzę =.=
Usuńmina srającego kota :D wymiatasz Klaudia :D
OdpowiedzUsuńoddawaj ciastka i całą listę kosmetyków użytych !
fuck muszę iść na pocztę ......
nooo, mina pirsza klasa, 8 rano w niedzielę :D
Usuńmoja o 8 rano w niedziele była podobna kiedy dowiedziałam się że mam zajęcia z rysunku i malarstwa :D
Usuńfajny temat :) a trwałość podkładu to bardziej zasługa podkładu, czy bazy? i fajna ta baza? nie lubię swoich porów ;p
OdpowiedzUsuńzara odmejluję tylko odżyję ;)
baza moim zdaniem wydłużyła efekt matu, bo trwałość i bez bazy jest niezła, choć na bazie wolniej się wyciera w newralgicznych miejscach. Baza, hmm, jeszcze chcę jej użyć parę razy nim wydam sąd :P
UsuńPycha ciastka :) Ugryzłam...
OdpowiedzUsuńcieszę się ;) smacznego :)
Usuńhahaha nie ma to jak dobry tytuł :) a makijaż moje klimaty ;) tylko tej czerwieni się boję.
OdpowiedzUsuń