Zanim założyłam bloga sporo czytałam. Blogów. Kosmetycznych. I włosowych. Widziałam, że każda szanująca się blogerka pisze o swoich włosach, robi porównania, przed i po, stosuje wcierki, maski i laminowanie. Ja tego nie robiłam.
Założyłam bloga. I nadal tego nie robię.
Może mnie zlinczujecie, ale dziś chciałabym się podzielić moimi odczuciami na temat skomplikowanej i czasochłonnej włosowej pielęgnacji i moich do niej podejściach.
Nie znam kobiety, która nie chciałaby mieć pięknych włosów. Gęstych, gładkich i lśniących. Ja też jestem jedną z nich.
Niestety, ilekroć sięgałam, próbowałam sięgać, po naturalne metody odżywiania włosów kończyło się totalnym fiaskiem. Podstawowa naturalna pielęgnacja wysuszyła mi włosy na wiór. Olejowanie robione na tryliard różnych sposobów zawsze kończyło się tłustą breją. Miałam wrażenie, że moje włosy nie absorbują ani grama dobrych substancji z preparatów, którymi je traktowałam.
Dlatego, ja niegodna, wróciłam do drogeryjnej chemii.
Na dziś korzystam ze zwykłego szamponu (Herbal Essences), równie zwykłej odżywki (Tresemme) oraz okazjonalnie olejków na końcówki (tutaj Kallos, olejki Alterry i Osmo).
Raz użyłam maski Rene Furterer i poważnie zastanawiam się nad jej zakupem- bardzo ułatwia rozczesywanie. Dysponuję też odżywką ułatwiającą rozczesywanie w sprayu, ale używam jej rzadko, głównie na wyjazdach.
Niemniej, pomimo takich karczemnych błędów i grzechów przeciwko prawidłowej pielęgnacji, ośmielę się pokazać Wam moje kłaki.
Moje włosy padły ofiarą dwuletniej fascynacji farbami do włosów, samodzielnego strzyżenia przez Kirę oraz przypalenia prostownicą.
Wstyd się przyznać, ale końcówki obcinałam rok temu i niestety, ale ten czas jest czasem nawykowym, standardowo obcinam je tylko raz do roku. Włosy namiętnie co roku cieniuję, więc nie ma opcji na zdjęcie pięknej równej linii.
Nie dysponuję zdjęciami z okresu pielęgnacji naturalnej. W sumie szkoda, bo różnica była drastyczna.
Niestety, jestem typem, któremu chemia służy. Wystarczyłaby jedna kontrolna wizyta u fryzjera i włosy wyglądałyby olśniewająco. W zasadzie pewnie po wizycie pokuszę się o zdjęcie.
A Wy? Stosujecie kosmetyki naturalne? Macie czas na laminowanie/ olejowanie i inne zabiegi?
Szczerze mowiac ja tez probowalam olejowania, naturalnych szamponow i odzywaek i zdecydowanie jestem na NIE... moim najwiekszym problemem jest wysuszenie wlosow spowodowane farbowaniem na blondzik, ale maska typu GlissKur na prawde zalatwia problemm. Jedyne czego startam sie wystrzegac to zbyt czeste prostowanie, ale i tak raz na miesiac mi sie zdarzy. Nie dajmy sie zwariowac;)
OdpowiedzUsuńuff, nie czuję się osamotniona ;)
UsuńJa jakoś nigdy nie zagłębiałam się w włosową pielęgnację gdyż moje włosy raczej nie są wymagające ;) szampon bez silikonów, odżywka lub maska i są dopieszczone ;) Chociaż to pewnie raczej geny plus to, że raczej nie stylizuje włosów, nie farbowałam ich itp. Lubię swoje kłaki ;)
OdpowiedzUsuńłączę się z Tobą, ja też lubię swoje kłaki ;)
UsuńOlejowanie lubię, ale tez zaczynam przypuszczać, ze naturalne i ziołowe kosmetyki nie są dla mnie (moich wlosow). Za to lubią zwykle odzywki z drogerii.
OdpowiedzUsuńKońcówki podcinam tez jakoś raz na rok i nie cierpią szczególnie z tego powodu :)
ja satysfakcjonującej odżywki nie mogę znaleźć :/
Usuńbo nie ma jednej sprawdzonej metody na wszytkie rodzaje włosów:-)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od rodzaju porowatości łuski, naszych genów, stanu zdrowia.
Z obserwacji i praktykowania wiemy po jakimś czasie co dobrze wpływa na kondycję naszych włosków. Moje są w opłakanym stanie bo są naturalnie kręcone, rozjaśniane na blond, niestety robią się siwe bo w mojej rodzinie to genetyczne że babeczki siwieją przed trzydziestką. Dobrze im robi olejowanie i nawilżanie odzywkami ale z silikonów w szamponach na przykład nie rezygnuję:-) bo ujażmiają mojego pudla na głowie.
I to9 ,że wszyscy mają focus na naturalną pielęgnację nie znaczy , że też musisz;-)
a włoski masz w niezłym stanie, ja do takich doszłam po prawie rocznej intensywnej pielęgnacji:-)
heh, moje włosy są sztywne i grube i na nic niepodatne, ale mam ogrom takich włosków (baby hair to się nazywa?), które nie dość, że są w kolorze blond, to jeszcze notorycznie się kręcą w loczki. Ułożyć ich nie sposób.
UsuńDlatego też ciężko mi jakoś dobrać pielęgnację tak, żeby każdy włos był dopieszczony.
Ty tam akurat znasz moje perypetie z włosami. i uporczywe pragnienie posiadania włosów gęstych i pięknych. Cóż nie da się moje włosy są zrypane cienkie i nie chcą sięukładać nothing new
OdpowiedzUsuńjuż ja bym je tak potraktowała, że byłyby gęste i piękne :P ale Ty nie chcesz :P
UsuńHej, na zdjęciach prezentują się naprawdę nieźle :)
OdpowiedzUsuńJa olejuję włosy (raz w tygodniu), dwa razy w roku podcinam końcówki. Jeśli chodzi o pielęgnację szamponowo-maskową-wstaw dowolne - to temat rzeka! Przekroczyłabym limit słów chyba ze dwa razy, więc może daruję Ci tę męczarnię ;)
heh, ja próbuję się przerzucić na nową firmę (niestety moje ukochane tresemki się kończą :( ), ciekawa jestem czy to coś zmieni.
UsuńAle olejowaniu nadal mówię nie. Czasem na końcówki, ale też już widzę, że nie każdy olej mi służy. A raczej: mało ktory olej mi służy :P
Z moimi włosami i produktami do nich to różnie bywa. Olejów używam dość systematycznie, bo dzięki nimi włosy stały się mocniejsze i dużo mniej ich wypada, czyli działa. Do zmywania olejów używam szamponu z cała chemią, gdyż tylko takie dobrze zmyją olej, kiedy jednak nie stosuje olejków, staram się używać łagodnego szamponu, naturalnego. Z odżywkami do włosów to chemiczne, uważam że zawarte w nich wszystkie jak to nazywają „ złe „ składniki dobrze chronią włos przed czynnikami zewnętrznymi.
OdpowiedzUsuńU mnie ten patent sprawdza się. Pół na pół i daje radę.
Pozdrawiam
Joanna
ja z jednej strony chciałam walczyć z wypadaniem, ale z drugiej mam naprawdę gęste włosy i tych parę włosów mniej to wręcz ulga :P
UsuńPO naturalnych, delikatnych szamponach mam siano, dosłownie. Więc używam ich do pędzli i do psa (jemu służą :P).
Fajnie, że znalazłaś rozwiązanie dla siebie :)